Zarząd PZL Mielec pisze do MON ws. śmigłowców. "Klejnot koronny"

Zarząd PZL Mielec pisze do MON ws. śmigłowców. "Klejnot koronny"

Dodano:   /  Zmieniono: 
MH-60 Blackhawk (fot. domena publiczna)
Zarząd PZL Mielec, zakładu należącego do koncernu Sikorsky który produkuje w Polsce m.in. śmigłowce Black Hawk wystosował oświadczenie ws. przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla Ministerstwa Obrony Narodowej.
Przypomnijmy, że MON wybrał śmigłowce dla polskiej armii. Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że w przetargu wybrano produkowane przez francuskie Airbus Helicopters maszyny EC-725 CARACAL. Wiceszef MON Czesław Mroczek powiedział, że na 50 nowych śmigłowców CARACAL wydane zostanie 13 miliardów złotych.

Decyzja MON jest zgodna z ustaleniami tygodnika "Wprost". Przed tygodniem informowaliśmy, że przetarg na śmigłowce najprawdopodobniej wygrają Francuzi.

Ministerstwo wytłumaczyło, dlaczego oferty dwóch innych firm zostały odrzucone. "Oferty złożone przez WSK PZL Świdnik S.A oraz konsorcjum Sikorsky International Operations Incorporation, Sikorsky Aircraft Corporations, wraz z Polskimi Zakładami Lotniczymi Sp. z o. o. z Mielca nie spełniły wymogów formalnych i wymagań technicznych dotyczących m.in. terminu dostaw, wyposażenia śmigłowców w systemy walki, ustanowienia zdolności do serwisowania w WZL-1 Łódź" - czytamy w komunikacie MON.

Producent śmigłowca Caracal, konsorcjum Airbus Helicopters (dawny Eurocopter), zapowiedział, że chce kupić Wojskowe Zakłady Lotnicze w Łodzi. Śmigłowce mają tam być montowane i serwisowane. Stworzyłoby to nowe miejsca pracy w regionie o dużym bezrobociu. Pierwsze helikoptery powinny się znaleźć na wyposażeniu polskiej armii w ciągu dwóch lat.

Stanowisko PZL Mielec. Nastąpią zmiany w zakładzie?

"Ministerstwo Obrony Narodowej nie wybrało jednak śmigłowca BLACK HAWK do testów w przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy dla Wojska Polskiego. Odrzucenie naszej oferty może mieć konsekwencje dla funkcjonowania PZL Mielec. W 2007 roku Rząd RP  po kilkumiesięcznych negocjacjach zaprosił firmę Sikorsky, poprzez jej właściciela UTC, do zakupu 100 proc. udziałów w celu uratowania firmy oraz wprowadzenia produktu, z którym mogłaby dalej rosnąć. Był nim właśnie śmigłowiec BLACK HAWK. Niestety, nie znalazł on uznania polskich władz, mimo iż 28 krajów świata używa go jako podstawowego śmigłowca wielozadaniowego. Jak każda firma funkcjonujemy  w środowisku biznesowym, dlatego też właściciel analizuje teraz sytuację, co może mieć różne skutki dla PZL Mielec. Po ogłoszeniu decyzji MON w przestrzeni publicznej oraz w mediach pojawiło się wiele wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa, władz i ludzi polityki stawiających w niekorzystnym świetle konsorcjum PZL Mielec/Sikorsky Aircaft  Corporation, które złożyło w przetargu ofertę zakupu przez Wojsko Polskie produkowanego w Mielcu śmigłowca BLACK HAWK” – napisano w oświadczeniu.

Ustalenia odbiegały od ducha negocjacji

Zarząd zaznaczył, że nie kwestionuje decyzji resortu, a także "w pełni” ją szanuje, jednakże jest zmuszony odnieść się do "krzywdzących wypowiedzi”. Zarząd wskazał, że wymagania techniczne dot. śmigłowców odbiegały od "ducha wcześniej prowadzonego dialogu technicznego”. "Jesienią 2014 roku konsorcjum sygnalizowało MON, że mogą pojawić się trudności w spełnieniu literalnie wszystkich warunków przetargu. A w grudniu tego samego roku ówczesny prezes Sikorsky Aircraft Corporation Mick Maurer wysłał nawet list do ministra obrony narodowej oraz prezydenta RP informujący, iż Sikorsky nie może złożyć oferty. Z uwagi na utajnienie dokumentacji przetargowej, nie możemy ujawnić tych wymagań technicznych” – napisano. Sikorsky przystąpił jednak do przetargu, ponieważ zaznaczono, iż „produkowany w Polsce BLACK HAWK to rozwiązanie tanie, skuteczne i przede wszystkim szybkie - w rozumieniu terminu dostaw”. „Mieliśmy nadzieję, że MON uwzględni te walory, pomimo luk formalnych w pełnej komplementarności naszej oferty z wymogami przetargowymi. Zgodnie z Kodeksem Etycznym UTC jesteśmy zobowiązani do składania tylko wiarygodnych ofert” – podkreślono.

Śmigłowce uzbrojone w polską broń

Wyjaśniono także, że Black Hawk nie jest śmigłowcem cywilnym, mimo że właściciel firmy Sikorsky oraz PZL Mielec nie sprzedaje broni. "Proponowaliśmy zakup broni przez rząd, u dowolnego, wskazanego przez niego polskiego producenta. Konsorcjum zainstalowałoby ją na śmigłowcach, zintegrowało i w efekcie Wojsko Polskie otrzymałoby maszyny w pełni uzbrojone. Podobnie dzieje się przy wszystkich zakupach śmigłowców BLACK HAWK, a są one używane przez 28 państw świata. W żadnym z nich taki sposób instalowania broni na maszynach nie był problemem” – wyjaśniono.

Caracal może więcej

"Nie kwestionujemy, tego że śmigłowiec CARACAL może więcej. Ale, warto podkreślić, iż te dodatkowe możliwości wiążą się ze znacznie wyższą ceną, nie tylko zakupu, ale i późniejszej eksploatacji, która jest od 2 do 3 razy wyższa” – wskazał zarząd.

"Wreszcie sugestia, by protestujące związki zawodowe zwróciły się do zarządów swoich firm z pretensjami, że nie złożyły one oferty pozwalającej zaakceptować ją do testów. Konsorcjum PZL Mielec/Sikorsky zaproponowało Polsce >klejnot koronny<, legendarny śmigłowiec w najnowocześniejszej wersji. Uczyniliśmy to mając na uwadze jakość tej maszyny, jej osiągnięcia oraz to, że jest już produkowana w Polsce i moglibyśmy dostarczyć pierwsze egzemplarze w 12 miesięcy od podpisania kontraktu - z Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu, a nie z zagranicy.  Z żadnym innym śmigłowcem rodziny Sikorsky nie byłoby to możliwe. Zrobiliśmy to mając na uwadze miejsca pracy ponad tysiąca osób zatrudnionych w Mielcu właśnie przy śmigłowcu BLACK HAWK (na prawie 2200 pracujących w firmie). Czy to wina zarządu, że myśli o tych ludziach, że myśli o przyszłości polskiego przemysłu lotniczego oraz budżecie klienta i proponuje Rządowi polskiemu najlepszy produkt, jaki posiada? Oferowana wersja śmigłowca była jedyną możliwą.

PZL Mielec, Wprost.pl