Gorączka imperialna

Gorączka imperialna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gorączka imperialna. "Doktor historia przepisał nam środki wymiotne" (fot. Andrey Zyk/Fotolia.pl)
Nastąpił okres, kiedy Rosja przerabia skutki swojej imperialistycznej choroby. Doktor „historia” przepisał nam środki wymiotne. Będzie bolało i będzie nieprzyjemnie, ale nic na to nie poradzisz – mówi rosyjski pisarz Borys Akunin.
BORYS AKUNIN: Doszedłem do wniosku, że na Kremlu ucieszyli się, kiedy większość zachodnich przywódców odmówiła przyjazdu 9 maja na plac Czerwony. Już teraz mogą być pewni, że nikt im imprezy nie popsuje. Osiągną cel: spotęgują u Rosjan poczucie wrogiego świata zewnętrznego, który nie docenia rosyjskiego zwycięstwa.

Przed 9 maja w wielu rosyjskich miastach pojawiły się plakaty z portretem Stalina. Po co Kremlowi wskrzeszanie „wielkiego wodza”?

W tym samym imperialistycznym celu, co przeprowadzanie hucznych i sztucznych obchodów 9 maja. W Rosji mieliśmy dwa momenty w historii, kiedy państwo osiągało poziom supermocarstwa. Pierwszy miał miejsce w 1814 r. Drugi za czasów Stalina. Ale o pierwszej dacie Rosjanie nie bardzo lubią wspominać, bo było to zbyt dawno i smutnie się zakończyło – krymską tragedią w 1855 r. Łatwiej jest mówić o Stalinie.

Łatwiej? A co z milionami rosyjskich ofiar stalinizmu?

Myślę, że to jest osobliwość społecznej świadomości w ogóle, nie tylko rosyjskiej. Ludziom podoba się wyciągać z historii tylko to, co jest dla nich przyjemne. Wszystko, co złe – spychać na margines, zapominać. Żeby nie było pokusy zapominania o ciemnych stronach własnej historii, potrzebny jest ciągły wysiłek ze strony państwa i mediów. Słusznie postąpili Niemcy, którzy przez lata tłoczyli ludziom do głów prawdę o zbrodniach niemieckiego faszyzmu. Ale dalece nie każde państwo jest w stanie zebrać się na taki samokrytycyzm. Francuzi, na przykład, nie lubią wspominać o hańbie okupacji. Japończycy wolą nie zastanawiać się nad zbrodniami, jakich dopuściły się wojska imperium w Azji.

Ale Stalin nie tylko dopuszczał się ludobójstwa na innych narodach, ale również represjonował Rosjan, którzy teraz wynoszą go jako bohatera.

Mówi pani tak, jakby chodziło o wszystkich Rosjan. Społeczeństwo jest podzielone. Jest część osób, które uznają otwarte społeczeństwo i demokrację, dla nich słowo „Stalin” to przekleństwo. Po drugiej stronie barykady są adepci imperialistycznej idei, im Stalin nie może się nie podobać. Ta ostatnia grupa teraz przejęła władzę i zmonopolizowała media, przez które łatwo jest manipulować opinią społeczną. Kiedy reżim w Rosji się zmieni – a Putin nie jest wieczny (tylko nikomu o tym nie mówcie) – zmieni się i stosunek Rosjan do Stalina. Takie falowanie będzie możliwe, dopóki dobrze nie będziemy znać własnej historii.

Znajomość historii pomaga zrozumieć fenomen poparcia dla Putina?

Putin żadnej zagadki sobą nie przedstawia. Jest zjawiskiem krótkotrwałym. Jestem pewien, że kiedy skończę pracę nad „Historią”, to już go nie będzie. Teraz jest okres, kiedy Rosja przerabia skutki swojej imperialistycznej choroby. Doktor „historia” przepisał nam środki wymiotne. Będzie bolało i będzie nieprzyjemnie, ale na to nie ma rady.


Cały wywiad w najnowszym wydaniu "Wprost", dostępnym w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl, a od poniedziałku w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay