Kobieta, która twierdzi, że działała jako internetowy "troll" wynajęty przez Kreml, aby promować określone polityczne poglądy, pozywa swojego pracodawcę. W ten sposób chce zwrócić uwagę na rosyjską wojnę informacyjną.
Ludmiła Sawczuk pozywa swojego pracodawcę o to, że nie zapewnił żadnej umowy ani innych dokumentów potwierdzających jej zatrudnienie i ewentualne zwolnienie. Sprawa trafi do sądu w St. Petersburgu w przyszłym miesiącu.
Sawczuk twierdzi, że została zwolniona po tym, jak zaczęła rozmawiać z mediami na temat swojego pracodawcy, firmy Internet Research, którą opisała jako część rosyjskiej "fabryki trolli". Ma być ona powiązana z inną firmą, Internet Research Agency, która połączyła się wiosną z firmą New Technologies.
Kobieta zorganizowała ruch społeczny przeciwko trollowaniu online. Wśród członków grupy mają być zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy rządu.
Twierdzi ona też, że musiała pracować na 12-godzinnych zmianach umieszczając na forach komentarze polityczne na dany temat. Za miesiąc pracy otrzymywała 41 tys. rubli w gotówce.
The Moscow Times
Sawczuk twierdzi, że została zwolniona po tym, jak zaczęła rozmawiać z mediami na temat swojego pracodawcy, firmy Internet Research, którą opisała jako część rosyjskiej "fabryki trolli". Ma być ona powiązana z inną firmą, Internet Research Agency, która połączyła się wiosną z firmą New Technologies.
Kobieta zorganizowała ruch społeczny przeciwko trollowaniu online. Wśród członków grupy mają być zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy rządu.
Twierdzi ona też, że musiała pracować na 12-godzinnych zmianach umieszczając na forach komentarze polityczne na dany temat. Za miesiąc pracy otrzymywała 41 tys. rubli w gotówce.
The Moscow Times