Wielkie kuszenie wyborcy. Konsekwencje przedwyborczych obietnic

Wielkie kuszenie wyborcy. Konsekwencje przedwyborczych obietnic

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. ESCALA/Fotolia.pl
3,6 proc. – w takim tempie rosła nasza gospodarka w pierwszym kwartale tego roku. Podając dane pod koniec ubiegłego tygodnia, GUS zaskoczył sam siebie, prognozując wcześniej wynik gorszy o 0,1 pkt proc. Kilka dni temu niespodziankę sam sobie sprawił rząd, bo bezrobocie na poziomie 11,2 proc. okazało się niższe od oczekiwanego. Jeszcze wcześniej polskim finansom prezent sprawiła Bruksela, zapowiadając zdjęcie z nas procedury nadmiernego deficytu.
Gdyby do tego dołożyć inflację, a raczej jej brak, lepszą konsumpcję i większą liczbę inwestycji, to mamy niezły pakiet plusów i wzrostów. To marzenie dla każdej partii walczącej w wyborach. I właśnie ten łakomy kąsek wskazuje, że walka przez kolejne pięć miesięcy, do wyborów, będzie zawzięta. Dobre wskaźniki makroekonomiczne to marzenie każdej rządzącej ekipy. Nie trzeba wtedy martwić się tak bardzo o dyscyplinę finansów publicznych, koniunktura to także mniej napięć, konfliktów, konieczności odpowiadania na żądania związków zawodowych. To także niższe bezrobocie. Wie o tym bardzo dobrze PiS, któremu udało się w 2005 r. zdobyć władzę w momencie rozkręcania się koniunktury. To właśnie dlatego udało się tej partii obniżyć bardzo istotnie podatki i składki. Zrobiła to jednak bez obniżania wydatków, przez co po jej rządach, na co dodatkowo nałożył się kryzys, w kasie państwa od 2009 r. ziała ogromna dziura.

Ten łakomy kąsek może jednak się zmienić w gorzką pigułkę, bo zagranicznych inwestorów bolą już uszy od słuchania kolejnych absurdalnych propozycji rządu i opozycji. Między innymi przez to słabnie złotówka, a rentowność 10-letnich obligacji jest najwyższa od października zeszłego roku. Nagle przed wyborami pieniądze znalazły się na wszystko: podwyżkę pensji dla budżetówki, większą waloryzację rent i emerytur, podniesienie kwoty wolnej od podatku, szybszą od zapowiadanej obniżkę VAT, pomoc dla frankowiczów. I tak można bez końca. Giełda bierze poprawkę na tę wyborczą eksplozję obietnic, bo przecież pod tym względem kampania wyborcza w Polsce nie różni się od innych na świecie. Problem w tym, że te obietnice rynki mogą zacząć brać na serio już po wyborach, kiedy któraś z partii zacznie uprawiać realne rozdawnictwo. No chyba że nie będzie nawet miała czego marnować, bo wszystko, co było do rozdania, rozda już obecny rząd w tegorocznej kampanii wyborczej.

Tekst ukazał się w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", który jest dostępny w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl i w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay