Waszczykowski o Sikorskim: Jeden z największych szkodników

Waszczykowski o Sikorskim: Jeden z największych szkodników

Dodano:   /  Zmieniono: 
Radosław Sikorski, fot. radeksikorski.pl
Witold Waszyczkowski, były wiceminister spraw zagranicznych, a obecnie poseł Prawa i Sprawiedliwości, który w przeszłości przez pewien czas współpracował z Radosławem Sikorskim skomentował na antenie TVN24 Biznes i Świat decyzję byłego szefa resortu spraw zagranicznych o tym, że nie będzie kandydował w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
W opinii Waszczykowskiego,  Sikorski był politykiem z którym trudno się współpracowało. - Z Radosławem Sikorskim nie dało się dyskutować. Uciekał od dyskusji na argumenty. Najlepiej czuł się w mediach, kiedy krytykował nas za wszystko – mówił. - Za jego wystąpieniami stał Charles Crawford, który brał około czterech tysięcy euro za przemówienie (były ambasador Wielkiej Brytanii, który konsultował przemówienia Radosława Sikorskiego, gdy stał na czele MSZ - red.). To była wydmuszka zrobiona przez media - powiedział.

"Jeden z największych szkodników"

- To był jeden z największych szkodników, który nie realizował interesu narodowego w dziedzinie bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. Nie szkoda nam, uważamy, że jest to naturalne odejście, w sposób skompromitowany. Może mi po ludzku być szkoda, że człowiek, który dostał takie możliwości rozwoju i tworzenia polityki, schodzi w taki skompromitowany sposób – dodał.

Sikorski rezygnuje

Były marszałek Sejmu Radosław Sikorski poinformował na Twitterze, że nie będzie kandydował w najbliższych wyborach parlamentarnych.

"Zdecydowałem, że nie będę kandydował w nadchodzących wyborach parlamentarnych" - napisał Sikorski na Twitterze. Później były marszałek dopisał: "Dziękuję mieszkańcom ziemi bydgoskiej za to, że przez dekadę miałem zaszczyt Państwa reprezentować".

TVN24 BiŚ, Wprost.pl

Radosław Sikorski złożył dymisję z urzędu marszałka Sejmu 23 czerwca tego roku. Jego rezygnacja była efektem publikacji akt prokuratorskiego śledztwa ws. afery podsłuchowej przez Zbigniewa Stonogę.