Polityczna seksmisja. Na eksponowanych stanowiskach zaroiło się od kobiet

Polityczna seksmisja. Na eksponowanych stanowiskach zaroiło się od kobiet

Dodano:   /  Zmieniono: 
Małgorzata Kidawa-Błońska, Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz Ewa Kopacz (fot. RADEK PIETRUSZKA/PAP/ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE Z TYGODNIKA WPROST) 
Na scenie politycznej, na eksponowanych stanowiskach zaroiło się od kobiet. Weszły do polityki bez suwaków, kariery zrobiły bez parytetów. I zepchnęły mężczyzn na drugi plan.
"Żeby mi baba rozkazywała”, mówi wyraźnie zniesmaczony Maks Paradys w kultowej "Seksmisji", gdy Lamia Reno, funkcjonariuszka Archeo, każe mu włożyć koszulę w spodnie. Być może tak samo myślą sobie obecnie – choć na pewno głośno o tym nie mówią – nasi mężczyźni-politycy. Polską sceną polityczną trzęsą dziś kobiety. Tę tezę potwierdza już pobieżny ogląd stanowisk publicznych zajmowanych dziś przez panie. Premier Ewa Kopacz i kandydatka na premiera Beata Szydło nadają ton kampanii wyborczej. Są też kandydatkami do tworzenia rządu po wyborach. W Prezydium Sejmu po raz pierwszy od ćwierćwiecza jest tyle samo kobiet co mężczyzn – po troje. Przy czym Małgorzata Kidawa-Błońska jest marszałkiem Sejmu, a więc to płeć piękna w razie braku porozumienia ma głos rozstrzygający.

Małgorzata Sadurska rządzi w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy, Joanna Mucha jest rzeczniczką sztabu wyborczego PO, Elżbieta Witek została rzeczniczką PiS, a nawet – co już jest prawdziwym ewenementem – senator Andżelika Możdżanowska stanęła na czele sztabu wyborczego PSL. Partii, w której kobiety można policzyć na palcach.

Gabinet Ewy Kopacz jest też z całą pewnością najbardziej sfeminizowany ze wszystkich rządów ostatniego ćwierćwiecza. Na 18 ministrów konstytucyjnych pięć to kobiety, a są jeszcze pełnomocniczki oddelegowane do różnych resortów, które media ochrzciły dosyć lekceważąco „psiapsiółkami” premier. Sama Kopacz nie jest pierwszą kobietą na stanowisku szefa rządu. Przed nią była Hanna Suchocka, ale w swoim gabinecie nie miała ani jednej kobiety na ministerialnym stanowisku.

– Spełniło się marzenie Kongresu Kobiet – mówi Barbara Labuda, jedna ze sztandarowych postaci ruchu feministycznego. – Czy to się komuś podoba, czy nie, fakty mówią same za siebie, kobiety wkroczyły szerokim frontem do polityki. Pod tym względem zbliżyliśmy się do modelu skandynawskiego, zostawiając daleko w tyle niektóre kraje starej Europy.

W poszukiwaniu nowości

Kobiety, które zajęły eksponowane stanowiska, są w polityce od dawna, ale dopiero teraz zaczęły gwałtownie awansować. Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, znawca systemów wyborczych, jest pewien, że do tego awansu nie przyczyniły się mechanizmy, które teoretycznie mają je promować w polityce – czyli parytety na listach lub tzw. suwak – polegające na naprzemiennym umieszczaniu na listach kandydatów do Sejmu mężczyzn i kobiet...

(...)

Cały tekst przeczytasz w najnowszym wydaniu "Wprost" dostępnym w kioskach od poniedziałku 31 sierpnia. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchania oraz na  AppleStoreGooglePlay.
Ankieta: Czy popierasz parytety płci w polityce?