Wyborczy deficyt. Rząd ustala rekordowe zadłużenie budżetu

Wyborczy deficyt. Rząd ustala rekordowe zadłużenie budżetu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdjęcie ilustracyjne (fot.Magdziak Marcin/Fotolia.pl) 
Rząd nie wykorzystuje dobrej sytuacji gospodarczej, by ograniczać deficyt finansów publicznych i długi. Zamiast tego przejada pieniądze z OFE, ustala rekordowe zadłużenie budżetu, zmienia plany dotyczące redukcji deficytu. Taka polityka jest krótkowzroczna.
Kiedy w sierpniu zanurkowały światowe giełdy, ekonomiści znów zaczęli roztaczać kasandryczne wizje, wieszczyć krach i recesję. W końcu korzystny cykl koniunkturalny na świecie trwa już 5-6 lat, kryzysy są coraz częstsze, więc pojawienie się kolejnego byłoby naturalne.

W tym czasie Ministerstwo Finansów pracowało nad projektem budżetu na przyszły rok. Jaki jest efekt? Jak gdyby na horyzoncie nie było żadnych zagrożeń, założyło optymistycznie 3,8 proc. wzrostu gospodarczego i rekordowy, licząc nominalnie, deficyt budżetowy w wysokości 54,6 mld zł. To znacznie więcej niż planowane w tym roku 46 mld zł. A batalia o kształt przyszłorocznych finansów państwa dopiero się zaczyna. W trakcie prac w parlamencie posłowie mogą jeszcze zgłaszać kosztowne poprawki.

CHIŃSKI ZAPALNIK

Piotr Kuczyński, analityk Xelionu, uważa, że ryzyko dla gospodarki rośnie. Widzi dwa główne zagrożenia. Pierwsze to fala uchodźców, która grozi spójności UE i może pogorszyć nastroje w biznesie. Nie wiadomo też, co się zdarzy w Chinach, których gospodarka mocno spowalnia, a giełda w Szanghaju jest świadkiem dawno nienotowanych spadków cen akcji. – Najgorsze, że rząd chiński sobie z tym nie radzi. Z krachem na giełdzie walczył, np. zakazując sprzedaży akcji, a na manewrach walutowych stracił 400 mld dolarów. Powoduje to utratę powszechnego przeświadczenia, że władze w Pekinie mogą wszystko i wiedzą, co robią – mówi.

Chiny mogą być zapalnikiem kolejnego kryzysu. Ich znaczenie w światowej gospodarce jest już tak wielkie, że strachem przejmuje ekonomistów już samo spowolnienie wzrostu PKB do wciąż imponującego dla Europejczyka poziomu 7 proc. w skali roku. To jednak najgorszy rezultat w Państwie Środka od 25 lat. W dodatku napompowaniu uległy dwie bańki spekulacyjne, które mogą z hukiem pęknąć – na rynku nieruchomości i na giełdzie, gdzie inwestuje 90 mln Chińczyków. To ich sport narodowy, uprawiany na kredyt. Tyle że teraz zaczynają tracić.

Do tego należy dodać europejską stagnację i kłopoty gospodarcze takich krajów jak Rosja czy niedawny pieszczoch inwestorów – Brazylia, której agencja Standard & Poor’s obniżyła rating do poziomu śmieciowego.

NASZA CHATA Z KRAJA

– Obietnice dodatkowych wydatków niemal nigdy nie przekładają się na zwycięstwa wyborcze – mówił minister finansów Mateusz Szczurek w rozmowie z „Wprost” w czerwcu tego roku. Zapowiadał wówczas zdecydowaną postawę wobec takich roszczeń.

To się nie udało. W projekcie ustawy budżetowej pojawiły się liczne pozycje wyborcze. 2 mld zł trafi na podwyżki płac urzędników, 1,4 mld zł na dodatkową waloryzację rent i emerytur, 1,6 mld zł na wypłaty 1000 zł na każde dziecko w pierwszym roku jego życia i tzw. ustawę „złotówka za złotówkę” (chodzi o wprowadzenie elastycznego kryterium dochodowego w świadczeniach rodzinnych), wreszcie 900 mln zł na ratowanie Kompanii Węglowej. Rząd określił przy tym potrzeby pożyczkowe na 180 mld zł. Co prawda większość to pożyczki na zrolowanie istniejących zobowiązań, ale i tak dług publiczny ma urosnąć o kolejne 73 mld zł...

(...)

Więcej o problemach gospodarczych Polski można przeczytać w najnowszym numerze "Wprost", dostępnym w kioskach i salonach prasowych na terenie całej Polski od poniedziałku 14 września. Najnowsze wydanie można zakupić również w wersji do słuchania oraz na  AppleStoreGooglePlay.