Dwa tygodnie w Korei Północnej. "Wiedziałem, że nie uda mi się dotrzeć do prawdy"

Dwa tygodnie w Korei Północnej. "Wiedziałem, że nie uda mi się dotrzeć do prawdy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pjongjang, stolica Korei Północnej (fot. nndrln/Fotolia.pl)
Wiedziałem, że nie uda mi się dotrzeć do prawdy. Pierwsze dni w Pjongjangu boleśnie mi to uświadomiły. Ale postanowiłem obrócić to na swoją korzyść – mówi reżyser Alvaro Longoria.
Północna Korea rzadko się otwiera na Zachód. Nic dziwnego, że „Gra w propagandę” stała się jednym z najczęściej komentowanych dokumentów tegorocznego festiwalu w San Sebastián. Jego reżyser poznał w Hiszpanii Alejandro Cao de Benós de Les y Péreza – jedynego członka rządu Korei pochodzącego z zagranicy. Po miesiącach negocjacji z funkcjonariuszami totalitarnego reżimu Alvaro Longoria wysiadł z samolotu w Pjongjangu. Natychmiast przejęli go przedstawiciele rządu i nie opuścili na krok przez dwa tygodnie. – Jakby tego było mało, w każdym ujęciu mojego filmu można się dopatrzyć kogoś, kto się nam przysłuchuje. Przechodzi w tle, zatrzymuje się obok – opowiada Longoria.

Koreańczycy oprowadzili go po pełnym wznoszonych na pokaz budynków Pjongjangu, gdzie „przypadkowi przechodnie” mówią o marzeniu, by służyć Kimowi. Zawieźli go do Kaesongu i na prowincję. W „chłopskim domu” obok plazmowego telewizora na ścianie zobaczył zdjęcie przywódcy Chin odwiedzającego to samo gospodarstwo. Chcąc udowodnić swoją tolerancję, organizatorzy zaprowadzili reżysera do chrześcijańskiego kościoła pełnego wierzących. To był teatr zainscenizowany przez specjalistów od propagandy. – Wszystko wyglądało kompletnie sztucznie. I takie jest – komentuje reżyser. – Ale co, jeśli ktoś tam się naprawdę modli?

Longoria świadomy, że bierze udział w pokazowej wycieczce, zrobił film o samej propagandzie. Ale też o zachodnim obrazie zamkniętego kraju. Zderza amerykańskie programy, w których Korea przedstawiana jest jako wróg, z koreańską nowomową, która fałszuje najnowszą historię. Przypomina też, że wojna ideologiczna toczy się na szczycie, a w Korei mieszkają 24 mln ludzi, których prawa są łamane.

Fascynującą postacią „Gry w propagandę” jest sam Alejandro Cao. Człowiek, który zafascynował się ideologią równości. I stał się przedstawicielem reżimu. Musi znać realia Korei, ale pozostaje wierny totalitarnej ideologii. – To propagandowa maszyna. Rozmawiając z nim godzinami w jego domu w Katalonii, próbowałem skruszyć ten mur – opowiada Alvaro Longoria. – Nigdy mi się to nie udało.

San Sebastián Alejandro Cao przyszedł na premierę filmu. Chodził po mieście w mundurze, z medalami na piersi. Po projekcji podziękował widzom, że zechcieli go obejrzeć. Wysłuchać jego „prawdy”.

Krzysztof Kwiatkowski z San Sebastián

Tekst ukazał się w najnowszym numerze "Wprost", dostępnym w kioskach i salonach prasowych na terenie całej Polski od poniedziałku 28 września. Najnowsze wydanie można zakupić również w wersji do słuchania oraz na  AppleStoreGooglePlay. "Wprost" dostępny jest także w formie e-wydania.