Interwencja w Syrii zakończy się dla Rosji drugim Afganistanem?

Interwencja w Syrii zakończy się dla Rosji drugim Afganistanem?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Myśliwiec Su-24 (fot. Alexander Mishin/Wikipedia/CC 3.0) 
Ryzykowna ekspedycja na Bliski Wschód może zakończyć się dla Rosji nawet drugim Afganistanem.

Naloty i wysłanie wojsk rosyjskich do Syrii zostało ogłoszone przez Kreml jako chwalebny powrót rosyjskiego niedźwiedzia do grona światowych mocarstw. Niektórzy komentatorzy – choć mecz dopiero się zaczął – już odtrąbili sukces Moskwy i klęskę USA. Ale zanim na Kremlu wystrzelą korki szampana, warto postawić pytanie: czy Rosja, angażując się w Syrii, zmierzyła swoje zamiary na siły, czy też jednak parafrazując Józefa Stalina, „skutecznego menedżera” obecnie modnego na Kremlu, zakręciło jej się w głowie od sukcesów?

Po raz pierwszy od agresji na Afganistan w 1979 r. Moskwa zaangażowała się militarnie poza obszarem byłego ZSRR. Tak jak przed laty interwencja przedstawiana jest jako ekspedycja karna, która ma potrwać co najwyżej kilka miesięcy. Retoryka Kremla „małej wojenki gdzieś daleko” nie jest przypadkowa. Afgańska trauma głęboko tkwi w rosyjskim społeczeństwie. Niemal 70 proc. Rosjan jest przeciwnych zaangażowaniu militarnemu w Syrii.

Celem minimum Moskwy jest podtrzymanie chwiejącego się dyktatora Syrii Baszara al-Asada, tak jak w Afganistanie chodziło o posadzenie na tronie swojego człowieka. Optymalnym scenariuszem dla Moskwy, a koszmarem dla Zachodu byłaby radykalizacja opozycji i jej sojusz z Państwem Islamskim. Kreml chce udowodnić, że dzięki militarnemu potencjałowi jest równym Ameryce mocarstwem. Rozdaje karty na Bliskim Wschodzie, który stał się najważniejszą areną wielkiej gry światowych potęg. Nieprzypadkowo jedynie w Syrii Rosja zachowała po upadku komunizmu jedyną bazę wojskową poza byłym ZSRR. Angażując się w Syrii, Rosja ogłasza zastępczą wojnę (proxy war) z sunnickimi mocarstwami regionalnymi: Arabią Saudyjską i stojącymi za nią monarchiami Zatoki Perskiej oraz Turcją. To właśnie te państwa udzieliły kiedyś największego wsparcia powstaniu mudżahedinów w Afganistanie, które doprowadziło do rejterady Armii Czerwonej i rozpadu ZSRR. Bezwarunkowe wsparcie rzeźnika z Damaszku oznacza, że Rosja postawiła wszystko na jedną kartę, stając się w pewnym stopniu zakładnikiem Asada. Jego przetrwanie stało się bowiem papierkiem lakmusowym rosyjskiej potęgi.

Cały tekst można przeczytać w najnowszym numerze "Wprost", który będzie dostępny w kioskach i salonach prasowych na terenie całej Polski od poniedziałku 12 października. Najnowsze wydania można zakupić również w wersji do słuchania oraz na  AppleStoreGooglePlay. "Wprost" dostępny jest także w formie e-wydania.