Ludzie zaczęli masowo pobierać pieniądze z kont bankowych, wielu z nich opuściło miasto. W części aptek zaczęło też brakować jodu. Panika rozpowszechnia się za pośrednictwem portali społecznościowych. Na nic zdają się uspokajające komunikatu urzędników, którzy twierdzą, że promieniowanie tła w regionie nie wzrosło.
Mieszkańcy Sosnowego Boru bardziej wierzą ekologom, którzy wydali specjalny komunikat. Potwierdzają w nim, że poziom promieniowania w okolicy elektrowni jest normalny i uspakajają, że para wodna nie wywołuje promieniowania, a dodatkowo wiatr nie wieje w kierunku miasta.
Oleg Bodrow, prezes charytatywnej organizacji ekologicznej "Zielony Świt" stwierdził, że nie jest zaskoczony reakcją mieszkańców, którzy nie wierzą w oficjalne raporty urzędników. Jak ocenił, ich zadaniem jest zaraportować, że wszystko jest w porządku i nie istnieje żadne niebezpieczeństwo, niezależnie od tego, czy rzeczywiście tak jest. Zdaniem Bodrowa, na silne promieniowanie mogli zostać narażeni pracownicy elektrowni i może być tak, że wymagają oni specjalistycznej opieki.
Awaria w elektrowni
Rosjanie w piątek wyłączyli jeden z bloków elektrowni atomowej w Sosnowym Borze pod Sankt Petersburgiem. Rosyjskie władze twierdzą jednak, że nie zanotowano podwyższonego promieniowania nawet na terenie samej elektrowni. Jak przekonują, nie ma żadnego zagrożenia
svoboda.org