Konspira w krótkich majteczkach. Jak Komorowski chciał zabić milicjanta?

Konspira w krótkich majteczkach. Jak Komorowski chciał zabić milicjanta?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bronisław Komorowski (fot.Wojciech Grzedzinski/KPRP)
Napady na ekspedientki, włamania do urzędów, a nawet zabójstwo milicjanta. Nie tylko Stanisław Pięta miał dziwne pomysły na to, jak walczyć z komuną. Na głowę bili go m.in. Antoni Macierewicz, Stefan Niesiołowski i Bronisław Komorowski.

Byliśmy głupi – poseł Stanisław Pięta nie kryje, że ujawniona właśnie historia z jego młodzieńczego życia nie przynosi mu chwały. W roku 1988 jako 17-latek włamywał się ze znajomymi z rodzinnego Bielska-Białej do zaparkowanych samochodów milicyjnych. Jak tłumaczy, miał nadzieję na zdobycie broni, która mogłaby się przydać do antykomunistycznego powstania narodowego. Sprawa kradzieży wyszła na jaw, bo zachowała się milicyjna notatka w tej sprawie. Ostatnio ujawnił ją jeden z młodych uczestników spotkania z dzisiejszym posłem PiS, wprowadzając polityka w spore zakłopotanie. Z ujawnionego dokumentu wynika, że podczas jednej z akcji przyszły parlamentarzysta zakosił portmonetkę.

Pięta zapewnia, że nie chodziło o chęć wzbogacenia się. Wyjaśnia, że za te pieniądze młodzi konspiratorzy kupowali piwo, by zamieniać je później u żołnierzy na amunicję. – Nie powinniśmy tego robić, to żaden powód do chwały. Gówniarzeria – przyznaje jednak. Tego typu akcji trudno dziś bronić. Ale egzotyczne pomysły walki z komuną mieli znacznie bardziej zasłużeni działacze opozycji.

Komorowski chce zabić milicjanta

W szczenięcych latach jednym z największych radykałów był późniejszy prezydent Bronisław Komorowski. Nie kryje on, że we wczesnej młodości zwalczanie komuny oznaczało dla niego walkę z bronią w ręku. Kiedy był licealistą, wszedł w krąg drużyny harcerskiej Czarna Jedynka, której instruktorami było grono osób związanych z niewielką jeszcze wówczas opozycją.

Udział w potyczce siłowej przestał być wyłącznie teorią, gdy jednemu z kolegów udało się kupić na czarnym rynku prawdziwy pistolet. Podobno od jakiegoś złodziejaszka. – Zaplanowaliśmy przeprowadzenie zamachu na milicjanta w rocznicę Grudnia 1970 r. – opowiadał Bronisław Komorowski w książce wspomnieniowej „Zwykły polski los”. – Wypatrzyliśmy odpowiednie miejsce u zbiegu ulic Okopowej i Młynarskiej, gdzie chodził milicyjny patrol. Ja miałem wykonać zamach, zostawić na miejscu kartkę z informacją, że jest to odwet za zamordowanie robotników podczas rewolucji grudniowej, a potem porzucić broń w wybranym grobowcu na cmentarzu ewangelickim i opłotkami uciec na Koło – relacjonował polityk.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost”, który trafił do kiosków w poniedziałek, 8 lutego 2016 r. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchaniaoraz na  AppleStore GooglePlay.