Wałęsa zniszczył swój pomnik

Wałęsa zniszczył swój pomnik

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa fot. BRUNNER / NEWSPIX.PL Źródło:Newspix.pl
W latach 80. był autentycznym przywódcą Solidarności, który nie dał się złamać. Niestety, jako prezydent budował państwo postkomunistyczne, w którym niewyjaśniona przeszłość kładzie się cieniem na współczesności – mówi dr Piotr Gontarczyk, historyk i politolog.

Jest pan ciekaw, co się znajdowało w szafie Kiszczaka?

Oczywiście, że tak. Choć nie spodziewam się sensacji w stosunku do tego, co ze Sławomirem Cenckiewiczem opisaliśmy w książce „SB a Lech Wałęsa”. Jestem przekonany, że mimo zniszczenia wielu dokumentów udało nam się dość precyzyjnie zrekonstruować sprawę TW „Bolka”. Jest także sporo konkretnych informacji o przebiegu jego współpracy z SB. Skoro jednak w sprawie, którą badaliśmy, odnajduje się 400 stron tak ważnych dokumentów jak teczka personalna i teczka pracy, to z mojego punktu widzenia jest to niezwykle interesujące.

Myśli pan, że to 400 stron donosów?

Broń Boże. Z tego, co wiemy, donosów jest ponad 200 stron. Reszta to zapewne opinie o TW, różne kwestionariusze, materiały o Wałęsie, opis okoliczności jego pozyskania itp.

Są też pokwitowania odbioru wynagrodzenia. Czy to znaczy, że Wałęsa donosił dla pieniędzy?

Raczej nie. Jestem przekonany, że podjął współpracę po prostu ze strachu. Ludzie tacy jak on zwykle byli wówczas traktowani przez SB brutalnie, z najwyższą pogardą, jak „robole”, których można bezkarnie szantażować, bić, straszyć. Ci ludzie po Grudniu ’70 przechodzili przez piekło.

W dokumentach bezpieki jest jednak informacja: „pozyskany na zasadzie dobrowolności”.

No i co z tego? Prawie zawsze podawano taką formułkę. Trudno wymagać, żeby funkcjonariusz notował: „podpisał zobowiązanie po uderzeniu pałką”. Upraszczam teraz, ale takich informacji nie można traktować bezkrytycznie. Cały materiał TW „Bolek” będzie musiał zostać poddany gruntownej weryfikacji historycznej, żeby fakty oddzielić choćby od specyficznych kalek pojęciowych i schematów stosowanych w dokumentacji SB.

Dopóki nie poznamy dokumentów z szafy Kiszczaka, musimy bazować na dotychczasowych ustaleniach zawartych m.in. w pana książce. Skąd tak naprawdę wiemy, że Wałęsa donosił?

Z wielu dokumentów. Jedne z najważniejszych to odnalezione przez nas, a raczej przez Cenckiewicza, kilka pełnych donosów przede wszystkim z początku lat 70.

Dlaczego te dokumenty ocalały? Przecież wiemy o niszczeniu papierów TW „Bolka”.

Bezpieka multiplikowała swoje dokumenty. Na przykład donosy przepisywano na maszynie przez kalkę, oryginał trafiał do teczki personalnej współpracownika, kopia – do tzw. teczki pracy, a kolejne kopie – do dokumentacji spraw operacyjnych, których dotyczył donos. W sumie trudno było zniszczyć wszystko, bo część dokumentów jest bardzo rozproszona. Ludzie „przyjaźni” Wałęsie prowadzili szeroką kwerendę i poniszczyli dokumenty w archiwum UOP w różnych miejscach. My natomiast znaleźliśmy je w innych.


Więcej w najnowszym "Wprost", który można zakupić także  w wersji do słuchania oraz na  AppleStore GooglePlay.