Andrzej Duda: Jesteśmy ludźmi pierwszej kategorii

Andrzej Duda: Jesteśmy ludźmi pierwszej kategorii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Duda (fot.tedi/newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Prezydent Andrzej Duda podczas spotkania z mieszkańcami Otwocka przekonywał, że Polacy mają prawo „głośno mówić nie kierując się pseudoeuropejską poprawnością polityczną” o tym, kto „jest dla nas gościem, a kto wrogiem”.

– Nasze państwo jest wykorzystywane, a my jesteśmy traktowani jako ludzie drugiej kategorii. Tu w Polsce, to my jesteśmy ludźmi pierwszej kategorii. Nasze interesy przede wszystkim muszą być realizowane. Mamy prawo do realizowania naszych interesów narodowych na arenie międzynarodowej. Mamy prawo sami decydować co jest dla nas dobre, a co złe. Kto jest dla nas gościem, a kto wrogiem. Mamy prawo także do tego, aby głośno o tym mówić nie kierując się pseudoeuropejską poprawnością polityczną, która tak naprawdę wiedzie na manowce i wiedzie do staczania się cywilizacyjnego, a nie do rozwoju. A jeżeli już to jest to pseudorozwój, który sprowadza się tylko do konsumpcji, a nie na tym polega budowanie państwowości, silnego społeczeństwa i silnego państwa – mówił Duda.

Prezydent wcześniej wyjaśnił, że jego główną ambicją i "w zasadzie jedynym celem" jest rozpoczęcie procesu dążenia do zrównoważonego rozwoju rozumianego jako "mniej więcej równe szanse w każdy miejscu Rzeczypospolitej". –Spokojnie będę realizował swoje. Nie zniechęci mnie do tego żaden krzyk, żadne kalumnie rzucane przez ludzi, którzy zostali w ostatnim czasie odspawani od stołków, a którym wydawało się, że będą na nich siedzieli przez długie lata – przekonywał. Andrzej Duda mówił również, że wśród osób, które "bronią demokracji" jest wielu spośród "odspawanych", którzy mówią "ojczyznę dojną racz nam wrócić panie". – Są ludzie, którzy na naprawie Rzeczypospolitej stracą, ale tylko to co uzyskali w sposób nieuprawniony – kontynuował Duda.

Prezydent pytał również dlaczego „europejscy liberalni demokraci” i „komisje weneckie” nie reagowali, gdy przez „ostatnie osiem lat afery były zamiatane pod dywan” i że to właśnie tak rozumianej demokracji bronią ci, którzy chcą „bronić demokracji”.