Po raz kolejny okazało się, że zagrożenie dla państwa stanowią nie skorumpowani politycy lecz ci, którzy ujawniają opinii publicznej informacje o patologiach na szczytach władzy.
Zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik zapowiada śledztwo w sprawie wypłynięcia z komisji śledczej zapisu rozmów, jakie Marek Dochnal prowadził z byłym łódzkim baronem SLD Andrzejem Pęczakiem. Obaj panowie uzgadniali ze sobą szczegóły łapówki, jakie ówczesny poseł SLD miał przyjąć w zamian za ułatwienie kontaktów lobbysty z rządem. Szczególnie dużo czasu zajęły im negocjacje na temat przyciemnianych szyb przygotowywanego dla Pęczaka mercedesa.
Wściekłość Olejnika na fakt, iż opinia publiczna poznała cząstkę prawdy o regułach rządzących polską sceną biznesowo-polityczną jest tą samą wściekłością, którą demonstruje prezydent i inni liderzy lewicy, wieszając psy na pracach obu komisji śledczych. Ta wściekłość jest uzasadniona. Bo dzięki Rokicie, Ziobrze i Nałęczowi, a teraz Miodowiczowi, Wassermannowi i Giertychowi trudniej będzie robić ciemne interesy. Za ciemnymi szybami, oczywiście.
Marcin Dzierżanowski