Najciekawsze utwory muzyki filmowej I półrocza 2015

Najciekawsze utwory muzyki filmowej I półrocza 2015

Dodano: 
Mad Max: Na drodze gniewu / Mad Max: Fury Road (2015)
Mad Max: Na drodze gniewu / Mad Max: Fury Road (2015) Źródło: Warner Bros. Pictures / madmaxmovie.com
I półrocze tego roku w muzyce filmowej upłynęło pod znakiem mocnych, ekspresyjnych brzmień.

Do słynącego z upodobania do ostrej „łupaniny” Briana Tylera i świetnie odnajdującego się w kinie przygodowym i sci-fi Michaela Giacchino ze spektakularną oprawą nowej odsłony „Mad Maxa” dołączył Tom Holkenborg. Ich ścieżki dźwiękowe do najbardziej wyczekanych tytułów sezonu niemal zdominowały obrazy, którym towarzyszyły, stając się zupełnie niezależnymi bytami. Ale w tym okresie nie zabrakło także klasyki – kompozycji bazujących na sprawdzonych tematach (Alexandre Desplat), pełnych patosu i słodyczy (Patrick Doyle), ale wciąż zachwycających subtelnością (Amin Bouhafa) i niezwykle klimatycznych (Justin Hurtwitz). Oto 10 najciekawszych utworów muzyki filmowej I półrocza 2015 roku.

Zestawienie obejmuje wydane ścieżki dźwiękowe do filmów mających polską premierę w okresie od stycznia do czerwca 2015 roku.


Muzyka do odsłuchania na naszym kanale na Spotify.


10. „Rise Together” („Avengers: Czas Ultrona”) – Brian Tyler

Ścieżka dźwiękowa do drugiej części „Avengersów” jest wprawdzie jednym z największych rozczarowań tego półrocza, ale nadal da się z niej wyłuskać ciekawe, wyważone kompozycje. Brian Tyler padł tu trochę ofiarą bałaganu, jaki powstał podczas produkcji „Czasu Ultrona”. Choć został zmuszony podzielić się pracą z zatrudnionym zaledwie 3 tygodnie przed końcem produkcji Dannym Elfmanem, presja czasu i brak zaufania pracodawców nie przełożyły się aż tak wyraźnie na jakość kawałków. „Rise Together” nie jest utworem spektakularnym (choć charakterystyczny dla Tylera rozmach jest tu momentalnie rozpoznawalny), ale kompozycja nie jest przesadzona i zgrabnie wprowadza muzykę w akcję.

9. „Title” („Coś za mną chodzi”) – Disasterpeace

Bardzo świeża, nietypowa w gatunku horroru kompozycja amerykańskiego kompozytora i muzyka Richarda Vreelanda, znanego do tej pory raczej z oprawy muzycznej gier wideo (to on jest autorem muzyki do xboxowego Feza). Te brzmienia rodem z gier wideo są w „Title” mocno wyczuwalne i chyba właśnie dlatego tak intrygujące i klimatyczne.

8. „Hittite Battle” („Exodus: Bogowie i królowie”) – Harry Gregson-Williams

Upór Ridleya Scotta w pakowaniu ogromnych pieniędzy w projekty, których dziś już nikt się nie podejmuje, przełożył się także na współpracę filmowo-muzyczną. Zatrudnienie do pracy nad muzyką do „Exodusa” hiszpańskiego maestro Alberto Iglesiasa, znanego z kompozycji o wiele subtelniejszych niż wymagała tego oprawa historii o Mojżeszu (choćby z filmów Almodovara, „Chłopca z latawcem” czy „Szpiega”), było pomysłem przedziwnym. Efekt tej współpracy jest taki, że najciekawsze utwory ścieżki to te skomponowane przez współkompozytorów, m.in. Harry’ego Gregsona-Williamsa. Jako uczeń Zimmera, Gregson-Williams pełną garścią czerpie tu od swojego mistrza, próbując przybliżyć w nowym filmie Scotta klimat kultowego „Gladiatora”. Jest mnóstwo patosu, dostarczanego przez nowocześnie brzmiącą perkusję, są melancholijne smyczki, etniczne chóry i nietypowe, charakterystyczne dla kręgu kulturowego, w którym umieszczona jest akcja filmu, instrumenty. „Hittite Battle” to jeden z utworów pisanych pod wielkie sceny batalistyczne i w takiej sprawdzający się znakomicie.

7. „Who Is She” („Kopciuszek”) – Patrick Doyle

Bezpieczna interpretacja baśni o Kopciuszku w wydaniu Kennetha Branagha przełożyła się bezpośrednio na pracę Patricka Doyle’a nad oprawą filmu. Klasyczne, symfoniczne brzmienia czarują elegancją, ale nie brak im rozmachu. „Who Is She” z pięknym tematem „Lavender’s Blue (Dilly Dilly)” w tle to słodki i subtelny utwór, doskonale harmonizujący z obraną konwencją. Uśmiech sam wykwita na ustach.

6. „Welcome to Jurassic World” („Jurassic World”) – Michael Giacchino

Nazywany następcą Johna Williamsa Michael Giacchino przeżywa zdecydowanie swoje pięć minut. Duże projekty, intensywna praca pod presją czasu i wielkie oczekiwania nałożone przez producentów i fanów nie przeszkodziły Giacchino w pracy nad reaktywowanym „parkiem jurajskim”. Jego „Welcome to Jurassic World” to pełen pokory i szacunku do oryginalnego tematu utwór, w którym nie brakuje zarazem charakterystycznego dla całej serii ducha przygody. Orkiestrowa partytura dynamizuje akcję i cały score, a „dzikie” instrumenty świetnie oddają klimat Jurassic World.

5. „Timbuktu Fasso” – instrumental („Timbuktu”) – Amin Bouhafa

Jedna z największych niespodzianek półrocza. Debiutujący niemal na dużym ekranie Amin Bouhafa stworzył zadziwiająco różnorodny pod względem melodii i napięcia krótki score, który jest przy tym bardzo spójny, nastrojowy i momentalnie wpadający w ucho. Temat „Timbuktu Fasso”, występujący na ścieżce aż trzykrotnie (w tym raz z pięknym wokalem Fatoumaty Diawary, pojawiającym się także w jednej z filmowych scen), najpełniej gromadzi w sobie arsenał emocji, jakie próbowali przekazać widzom twórcy „Timbuktu”. Ta liryczna, przejmująca kompozycja pełna jest smutku, ale i ciepła. Typowo afrykańskie instrumenty dodają jej etnicznego wydźwięku, a całość zachowuje wyjątkową równowagę pomiędzy nadmierną patetycznością a intymnością.

4. „Whiplash” („Whiplash”) – Justin Hurwitz

Muzyka do „Whiplash” – filmu, który bez dźwięku po prostu nie istnieje – to pełne pasji, dynamiczne, melodyjne i niezwykle klimatyczne brzmienia. Noga sama wprawia się w ruch, a uśmiech nie schodzi z ust. Idealne na poprawę nastroju.

3. „The Imitation Game” („Gra tajemnic”) – Alexandre Desplat

Minimalistyczna, fortepianowa kompozycja otwierająca „Grę tajemnic” to jeden z najbardziej charakterystycznych i zapadających w pamięć tematów głównych naszego półrocza (a ubiegłego sezonu oscarowego zagranicą). Bazuje na zapętlających się melodiach, ale czaruje czystością i prostotą dźwięku. W całej ścieżce powtarza się wyłącznie jako oprawa zwrotów akcji, i to w różnych interpretacjach, więc zupełnie się nie nudzi. Jak na reprezentanta ścieżki napisanej w niespełna dwa i pół tygodnia brzmi fantastycznie.

2. „Brother In Arms” („Mad Max: Na drodze gniewu”) – Tom Holkenborg (Junkie XL)

Holenderski DJ, znany dotychczas bardziej pod pseudonimem Junkie XL, już w ubiegłorocznych „300: Początek imperium” udowodnił, że wie, co to znaczy moc w muzyce filmowej. Jego score do „Mad Maxa: Na drodze gniewu” to gatunkowe combo, eksplozja energii i muzyczno-filmowej pasji. Wychwalany pod niebiosa przez krytyków muzyki filmowej „Brother In Arms” znakomicie oddaje dynamikę filmu, jest pełne, nomen omen, szalonej akcji i wprost rozsadza od pasji. W utworze nie brakuje klasycznych brzmień, a jednocześnie jest tak nowocześnie, jak tylko może być u kogoś, kto wyszedł z kuźni Hansa Zimmera. Zachwycający soundtrack.

1. „Jupiter Ascending – 3rd Movement” („Jupiter: Intronizacja”) – Michael Giacchino

To porażka dla kinematografii, a wielki sukces muzyki filmowej, gdy score tak bardzo przerasta historię, którą oprawia. Najnowsza propozycja rodzeństwa Wachowskich okazała się zupełnie niegodna tak spektakularnej ścieżki dźwiękowej. Mocarna, czteroczęściowa suita otwierająca soundtrack „Jupiter: Intronizacji” to ostateczny dowód na to, że Michael Giacchino w świecie sci-fi czuje się jak ryba w wodzie. Zamaszyste brzmienia i fantastyczne chórki obecne w „Jupiter Ascending – 3rd Movement” wprost bombardują mocą. Nie sposób się od tego brzmienia odpędzić.