Brunatna niedziela

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Nic nie wskazywało na to, że ta niedziela skończy się dla nas tak tragicznie - opowiada Azimuradow Mamedowicz, handlarz warzywami z bazaru Jasieniewo. 21 kwietnia bazar był czynny jak zwykle. Większość azerskich handlarzy kończyła już pracę. Nagle z pobliskiej stacji metra wypadł tłum uzbrojonych w pałki i kastety młodzieńców z ogolonymi głowami. Z okrzykami "Moskwa dla moskwian!" oraz "Czarni na Kaukaz!" rzucili się na Azerów. Ciężko pobito kilkadziesiąt osób. Spośród 100-150 napastników niespiesznie interweniujący milicjanci zatrzymali dziesięciu. Po kilku dniach połowę wypuszczono "z braku dowodów", pozostałym postawiono zarzut chuligaństwa.

Urodziny Führera
Tego samego dnia grupa skinów napadła na dwóch mieszkających w Moskwie Czeczenów. Jeden z nich, osiemnastoletni Mairbek Elisajew, zginął pchnięty nożem. Wieczorem w parku Gorkiego skinheadzi napadli na czarnoskórego pracownika ambasady Beninu, który spacerował z tłumaczką, Rosjanką. Z poważnymi obrażeniami oboje trafili do szpitala. W obu wypadkach sprawców nie wykryto. Moskiewskie media skojarzyły dwa fakty: pierwszy - 21 kwietnia przypada rocznica urodzin Adolfa Hitlera; drugi - trzy lata temu wiele gazet otrzymało anonimowy list: "W każdy dzień urodzin Hitlera będziemy likwidować i niszczyć czarnych, aby na rosyjskiej ziemi żyli i mieszkali Rosjanie". List podpisali "Rosyjscy patrioci".
- Wielu musi szokować to, że w Rosji - kraju, który tyle wycierpiał od faszystów - młodzież obchodzi w tak szczególny sposób urodziny wodza III Rzeszy - komentuje Jewgienij Proszeczkin, szef organizacji Centrum Antyfaszystowskie. - Dla mnie jest to naturalna konsekwencja fali nacjonalizmu i ksenofobii, którą sprowokowała oficjalna propaganda.

Przestępca o kaukaskim wyglądzie
- Moskwa jako stolica ogromnego imperium zawsze przyciągała ludzi ze wszystkich zakątków Rosji. Dzisiaj cudzoziemców nie jest wcale więcej niż w innych okresach historii, ale panują stosunki dużo gorsze niż kiedykolwiek - twierdzi Olga Czerepowa ze stowarzyszenia Memoriał. Upadek komunizmu spowodował odrodzenie nacjonalizmu. Młodzież, reagując na beznadziejność egzystencji, jest bardziej podatna na wszelkie skrajne ideologie. Jak jednak twierdzi Jewgienij Proszczenko: "Niemałą zasługę w rozwoju nacjonalizmu i ksenofobii mają również rosyjskie władze". Najwyraźniej widać to na przykładzie stosunku do Czeczenów. Od czasu wybuchu wojny czeczeńskiej przedstawiciele tej narodowości stali się "bandytami" i "terrorystami". Rok temu po wybuchu w moskiewskim metrze przybyły na miejsce Jurij Łużkow powiedział: "Z Moskwy trzeba przede wszystkim wyrzucić wszystkich Czeczenów, wtedy może być spokój". "Jeśli tylko pan pozwoli, wprowadzę na ulicach taki terror, że sami stąd wyjadą" - odpowiedział szef stołecznej milicji. Co ciekawe, nie było i nadal nie ma podstaw, aby twierdzić, że za masakrę w metrze odpowiadają Czeczeni.

Won z Rosji albo do piachu
W Rosji życie imigranta może być piekłem. Świadczy o tym opublikowany przez organizację Memoriał raport "Etniczna dyskryminacja w Moskwie". W stolicy najbardziej poszukiwanym towarem jest zameldowanie. Aby je otrzymać, teoretycznie wystarczy mieć legalną pracę lub znajomych, rodzinę. Praktycznie dla niektórych moskiewski meldunek jest nieosiągalny. Zoirow Chabiro, student z Tadżykistanu, nie otrzymał go. W uzasadnieniu odmowy urzędniczka napisała "Tadżyk". Nie pomogła nawet prośba rektora. Zameldowanie nie uwalnia od problemów z mieszkaniem w Moskwie.
Podczas kontroli dokumentów zatrzymano 74-letniego Czeczena. Miał ważne dokumenty, ale milicjanci powiedzieli, że uwolnią go dopiero po otrzymaniu okupu. Ponieważ odmówił, "znaleziono" w jego kieszeni dwa gramy heroiny. Z aresztu wyszedł tylko dlatego, że okazał się pracownikiem naukowym o nieposzlakowanej reputacji, a dzień wcześniej przeszedł poważną operację. Z powodu "niesłowiańskiego wyglądu" korespondent hiszpańskiej telewizji kilka razy dziennie był zatrzymywany przez milicję. Teraz na ubraniu zawsze nosi dużą plakietkę "Press".
Anna Politkowska, dziennikarka "Nowej Gazety", spędziła kilka tygodni na jednym z moskiewskich bazarów. Milicjanci uczynili z handlujących tam Tadżyków swoich niewolników. Pobierali haracz, zabrali wszystkim paszporty, poniżali ich, a czasem i bili. - Powiadali, że wszystkich czarnych należałoby "albo won z Rosji, albo do piachu" - relacjonuje Politkowska.

Sojusz skinów i narodowców
- Niemal wszyscy są zaszokowani wydarzeniami "brunatnej niedzieli", a ja dziwię się, że nienawiść do cudzoziemców dotychczas tak rzadko przeradzała się w pogromy - mówi Jewgienij Proszeczkin.
- Przecież od dziesięciu lat najwyżsi przedstawiciele władzy przekonują, że każdy Czeczen to gangster i terrorysta. Milicja bezkarnie bije i okrada imigrantów. Nic dziwnego, że od niej uczą się i inni.
Ci "inni" to głównie ugrupowania odwołujące się do tradycji rosyjskiego nacjonalizmu, z których największym i najgroźniejszym jest - zdaniem Proszeczkina - Rosyjska Jedność Narodowa Aleksandra Barkaszowa, a także nowe ugrupowania rasistowskie grupujące głównie młodzież z subkultury skinheadów, np. Skin Legion czy Blood Honor - Oddział Rosyjski. Do niedawna tradycyjna rosyjska prawica nie tolerowała skinów ze względu na to, że gloryfikują hitleryzm, jednak Barkaszow wychował rosyjskich skinheadów na "patriotów". Ich idolami są pospołu car Mikołaj I i Adolf Hitler. - Znamy co najmniej kilka przykładów współpracy jednych i drugich - mówi Proszeczkin. Według niego, pogrom Wietnamczyków na stadionie Sokół był zaplanowany przez Barkaszowa, a wykonany przez skinheadów. W miasteczku Kostroma skini z barkaszowcami zajęli ormiańską szkołę, sterroryzowali nauczycieli i uczniów. Tłumaczyli im, że "są w Rosji niepotrzebni".
Olga Czerepowa działalność skin-headów i Barkaszowa uważa za niebezpieczną, ale marginalną. - Ich działania obliczone są na rozgłos w środkach masowego przekazu. Dużo większe znaczenie ma to, że Władimir Żyrinowski, wiceprzewodniczący Dumy, mówił publicznie: "Dobry Czeczen to martwy Czeczen", i nikt na to nie zareagował. Zdaniem Czerepowej, ponad połowa Rosjan odczuwa ksenofobiczny lęk przed obcymi. Najbardziej charakterystyczne jest przekonanie, że przestępcami są głównie - jak to się określa w Rosji - osoby pochodzenia kaukaskiego. Statystyki, nawet te oficjalne, milicyjne, wcale jednak tego nie potwierdzają. W 1999 r. 78 proc. wszystkich wykrytych w Moskwie przestępstw dokonali jej stali mieszkańcy. Z kolei w roku 2000 liczba przestępstw się zmniejszyła, mimo że wzrosła liczba przyjezdnych z innych części Rosji i państw WNP.

Minuta ciszy
Wydarzenia 21 kwietnia wywołały szeroki protest. Prezydent Władimir Putin zapowiedział przygotowanie ustawy zakazującej działalności organizacji faszystowskich, a Jurij Łużkow obiecał surowe ukaranie winnych pogromu Azerów. Na specjalnej sesji Duma zaplanowała wprowadzenie do szkół programu pod hasłem "Wszyscy jesteśmy braćmi", w ramach którego dzieci mają się uczyć akceptacji innych nacji.
Kiedy zdawało się, że wydarzenia "brunatnej niedzieli" przyczyniły się do zapoczątkowania poważnej debaty nad problemem szowinizmu w Rosji, wybuchł nowy skandal. Deputowani z frakcji LDPR Żyrinowskiego przy wsparciu części komunistów odmówili uczczenia minutą ciszy pamięci pomordowanych podczas II wojny światowej Żydów. "Gdybym każdą narodowość chciał czcić minutą ciszy, musiałbym stać na baczność cały dzień" - powiedział Żyrinowski. Jego słowom towarzyszył aplauz dużej części sali.


Więcej możesz przeczytać w 19/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.