Naprzód Italio

Dodano:   /  Zmieniono: 
Liberalną kontrrewolucję przyniesie Włochom wyborcze zwycięstwo Berlusconiego
Rysunek przedstawiający Silvio Berlusconiego z zawiązanymi ustami wśród doradców zalecających mu, by "nie odzywał się do 13 maja", opublikowała niedawno jedna z włoskich gazet. Centroprawica pod wodzą Berlusconiego wygra majowe wybory parlamentarne - co do tego zgodne są wszystkie instytuty badania opinii publicznej, a jedynym człowiekiem, który mógłby pokrzyżować plany Berlusconiego jest... Berlusconi. Przywódca Forza Italia znany jest bowiem nie tylko z daru przekonywania, ale także z tego, że niekiedy mówi za dużo.

Doskonałe przedwyborcze notowania prawicy sprawiły, że Berlusconi po raz kolejny stał się obiektem destrukcyjnej kampanii propagandowej ze strony lewicy, a jego firmy oskarża się o gigantyczne nadużycia podatkowe. Nie ma dnia, by gazety nie donosiły, że nie tylko jest on protektorem sycylijskiej mafii, ale że wręcz zlecił zabójstwa antymafijnych sędziów Falcone i Borsellino. Berlusconiego oskarża się o paranoiczną megalomanię, tłumienie wszelkich krytycznych czy choćby tylko niezależnych opinii i przekształcenie partii Forza Italia we własny dwór.

Włosi marzą o liberalizmie
Dlaczego Włosi ignorują oskarżenia i mimo wszystko deklarują chęć głosowania na Berlusconiego? Lider Domu Wolności głosi hasła liberalizmu gospodarczego, a Włosi najwyraźniej przekonali się wreszcie, że model państwa opiekuńczego, wprowadzony przez Chrześcijańską Demokrację i rozwijany przez postkomunistów, się nie sprawdza. Berlusconi obiecuje też decentralizację państwa i głęboką reformę jego zbiurokratyzowanego aparatu. Nie bez znaczenia pozostaje oczywiście fakt, że Berlusconi jest właścicielem trzech ogólnokrajowych sieci telewizyjnych, dziennika o stutysięcznym nakładzie i tygodnika docierającego do ponad pół miliona czytelników. Wszystkie te media, jeśli nie sprzyjają mu otwarcie, to przynajmniej go nie atakują.
Aby pokazać skalę panującej we Włoszech urzędowej paranoi, wystarczy powiedzieć, że jest tam ponad 200 różnego rodzaju podatków. Tylko w latach 1996-1998, czyli za rządów postkomunistycznej lewicy, wprowadzono 400 nowych przepisów fiskalnych, a więc średnio jeden co trzy dni! W sumie obowiązuje ich już ponad trzy tysiące! Większość wprowadzono w trybie dekretu rządowego, z pominięciem parlamentu. Berlusconi proponuje ograniczyć tę górę papieru do ośmiu przepisów i zmniejszyć liczbę progów podatkowych do trzech.
Włosi zaczynają się czuć zakładnikami aroganckiego i niewydolnego, rozbudowanego do monstrualnych rozmiarów aparatu urzędniczego - zakładnikami państwa, w którym podatki należą do najwyższych na świecie, gdzie istnieje tysiące praw i przepisów, często sprzecznych. Na dodatek państwo to okazuje się coraz mniej skuteczne; szara strefa obejmuje już trzecią część gospodarki, a liczba wykrywanych przestępstw jest śmiesznie mała (97,9 proc. sprawców kradzieży pozostaje nie ujętych).
Właśnie dlatego program Berlusconiego przekonuje nawet środowiska, które tradycyjnie korzystają z pomocy państwowej: sondaże wskazują, że na prawicę zamierza tym razem głosować większość bezrobotnych z południa Włoch. Do rangi symbolu urosła złożona przez prawicę podczas kampanii obietnica przywrócenia XIX-wiecznego kompleksu praw, popularnie zwanego "jesteś panem w twoim domu". Aby dzisiaj przestawić ściankę działową, wybić nowe okno czy poprowadzić przewód wentylacyjny, trzeba czekać wiele lat na zgodę odpowiedniego urzędu i zapłacić za nią nieproporcjonalnie dużo - to jeden z najbardziej widocznych i dotkliwych przejawów arogancji struktur państwowych.

Angielski, Internet, przedsiębiorstwo
Jeśli program zdominowanej przez Berlusconiego centroprawicowej koalicji Dom Wolności zostanie zrealizowany choćby w połowie, Włochy czeka liberalny przewrót. Berlusconi wyznaczył sobie pięć wielkich celów, są to: reforma centralnych instytucji państwa, wzmocnienie władzy regionów, uproszczenie praw, radykalne unowocześnienie infrastruktury i rozwój zacofanego południa kraju. Popularność wśród ponad 60 proc. obywateli (jeśli wierzyć sondażom) lider Forza Italia zaskarbił sobie jednak dzięki "pięciu strategiom poprawy życia Włochów".
Berlusconi obiecuje zmniejszenie podatków obciążających rodziny i przedsiębiorstwa, ograniczenie biurokracji i likwidację większości istniejących zakazów, zgodnie z zasadą "wolno wszystko, co nie jest wyraźnie zabronione". Obiecuje pomoc najuboższym: podniesienie najniższych rent, zwolnienie z podatku rodzin, których roczny dochód nie przekracza równowartości 40 tys. zł, przyznanie najuboższym bonów oświatowych i zdrowotnych, umożliwiających im korzystanie z prywatnych usług edukacyjnych i medycznych. Ma temu towarzyszyć reforma edukacji pod hasłem "angielski, Internet, przedsiębiorstwo". Berlusconi zapowiada też reorganizację sił porządkowych, podwyższenie płac policjantów i usprawnienie sądownictwa.
Tak sformułowany program zyskał poparcie całego związku przedsiębiorców Confindustria, wcześniej podzielonego na liberalną mniejszość oraz liczącą na publiczne dotacje większość, głosującą zwykle na lewicę. Dla firm Berlusconi opracował dziesięciopunktowy program, przewidujący przede wszystkim ulgi podatkowe dla osób rozbudowujących przedsiębiorstwa i zwiększających zatrudnienie. Projekt ten znany jest jako ustawa Tremontiego, od nazwiska ministra finansów w pierwszym rządzie Berlusconiego. Ten gabinet w 1994 r. przetrwał tylko siedem miesięcy. Wówczas ustawa przyczyniła się do powstania 300 tys. nowych firm. W dodatku jedno miejsce pracy stworzone dzięki temu mechanizmowi kosztuje skarb państwa jednorazowo równowartość 46 tys. zł, a zatrudnienie nowego pracownika wskutek interwencyjnej działalności państwa (metoda aktualnie stosowana przez lewicę) to wydatek rzędu 300 tys. zł rocznie! Dodatkowo ustawa Tremontiego spowodowała legalizację przedsiębiorstw ukrywających się przed fiskusem,
bo oszustwa podatkowe przestały się opłacać. Prawica obiecuje również likwidację podatku spadkowego, podatku od darowizn, zmniejszenie do 33 proc. (z 61 proc.) podatku od osób fizycznych i prawnych i - co może najbardziej przekonuje przedsiębiorców - ograniczenie kary za fałszerstwa podatkowe tylko do tych wypadków, w których udowodniona zostanie zła wola i działanie na szkodę akcjonariuszy (dzisiaj można pójść do więzienia również za pomyłkę).

Front przeciwników "dyktatury" Berlusconiego
Berlusconi zamierza zastosować we Włoszech receptę Aznara, której istotnym elementem jest uelastycznienie rynku pracy. Innymi słowy, pracodawca zyskałby znaczną swobodę zwalniania pracowników i przyjmowania ich na kontrakty terminowe. Dziś we Włoszech sfera umów zbiorowych pozostaje pod kontrolą trzech central związkowych: CGIL, CISL i UIL, w praktyce paraliżujących rynek pracy. Centrale te należą do najgorętszych przeciwników Berlusconiego i zapowiadają, że nie zgodzą się na zmiany w obowiązującym kodeksie pracy.
Dla rządów Berlusconiego większym zagrożeniem niż opozycja związków zawodowych jest jednak ostracyzm ze strony wielu lewicowych gabinetów europejskich. Można się spotkać z opinią, że reakcja na wejście Jörga Haidera do rządu w Wiedniu była tylko przedsmakiem bojkotu, jaki partnerzy z UE zastosowaliby wobec Włoch. Z ust liczących się polityków padły już zapowiedzi restrykcji: w ubiegłym roku zamrożeniem stosunków z Włochami w wypadku zwycięstwa Berlusconiego zagroził premier Francji Lionel Jospin. Postkomunistyczny szef włoskiego rządu Massimo D’Alema musiał wówczas w specjalnym komunikacie tłumaczyć, że włoska prawica nie ma nic wspólnego z faszyzmem. Ostatnio zaś do otwartego bojkotu Włoch w razie zwycięstwa Domu Wolności wezwał minister spraw zagranicznych Belgii Louis Michel. Tym razem wobec niemal pewnego zwycięstwa Berlusconiego
Więcej możesz przeczytać w 19/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.