W rozmowie z Robertem Mazurkiem Protasiewicz przekonywał, że wciąż blisko mu do poglądów PO, jednak nie może zaakceptować politycznej strategii swojej byłej partii. – W kwestii wartości, w kwestii pomysłów na Polskę, różnic zbyt wiele nie ma – zaznaczał. – My chcemy być częścią tego porozumienia partii opozycyjnych, wliczając Nowoczesną, które przy KOD jest stworzone pod hasłem roboczym: "wolność, równość, demokracja". Chcemy być częścią tego porozumienia. Uważamy, że to ma sens. A Platforma Grzegorza Schetyny przeciwnie - nie chce być częścią tego porozumienia, chce grać, że tak powiem na własnym... – mówił.
Jego zdaniem ewentualne zjednoczenie opozycji nie nastąpi pod przywództwem Donalda Tuska, po jego powrocie z Brukseli. Przypomniał wywiad w jednym z polskich tygodników, w którym Tusk stwierdzał, że o tym nie myśli, i że to czas młodszego pokolenia. Stanowczo stwierdził, że do takiego zjednoczenia nie dojdzie pod wodzą obecnego lidera PO. – Uważam, że wartością i zaletą Platformy było to, że trzymała się bardzo mocno centrum grając skrzydłami: prawicowym - Marek Biernacki, lewicowym - Dariusz Rosati, chociażby – powiedział.
Na pytanie, czy podoba mu się przywództwo Grzegorza Schetyny w PO, odpowiedział krótko: "nie podoba mi się". Aby lepiej oddać umiejętności przywódcze Schetyny, posłużył się porównaniem. Jego zdaniem przywódca PO prowadzi swoją partię tam, "gdzie kapitan Schettino Costa Concordię". Przypomnijmy, że włoski kapitan okrętu wycieczkowego doprowadził do zderzenia statku ze skałą oraz śmierci 32 pasażerów. Na domiar złego, lekkomyślny marynarz uciekł z pokładu przed zakończeniem ewakuacji.