Marcinkiewicz w TVN24 przekonywał, że w tej chwili Jarosław Kaczyński może polegać tylko na ludziach z tzw. zakonu, czyli obecnych członków Prawa i Sprawiedliwości, którzy w latach 90. należeli do partii Porozumienie Centrum (przez 7 lat jej liderem był Kaczyński - red.). Na bazie Porozumienia Centrum w 2001 roku powstało Prawo i Sprawiedliwość, z inicjatywy Lecha i Jarosława Kaczyńskich.
– Zakon jest absolutnie udręką prezesa Kaczyńskiego. Ale także pan prezes Kaczyński, czy może powinniśmy jednak mówić pierwszy sekretarz, jest od nich uzależniony – mówił Marcinkiewicz. Były szef rządu dopytywany, czy ludzie zakonu nadal "trzymają się mocno", odpowiedział: – Oczywiście, to są dziś najważniejsze osoby w państwie. Do tego zakonu nie należy ani prezydent, ani premier, ani najważniejszy wicepremier (Andrzej Duda, Beata Szydło i Mateusz Morawiecki - red.).
Jak przekonywał Marcinkiewicz, dla ludzi Prawa i Sprawiedliwości liczy się "tylko i wyłącznie legitymacja partyjna". – To jest naprawdę PZPR – dodał.
Czytaj też:
Najnowszy sondaż: PiS straciłby większość w Sejmie. Opozycja mogłaby przejąć władzę