#DobryRok okiem opozycji i obozu władzy. Co będzie największym wyzwaniem dla rządu?

#DobryRok okiem opozycji i obozu władzy. Co będzie największym wyzwaniem dla rządu?

Dodano:   /  Zmieniono: 
#DobryRok
#DobryRokŹródło:Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Po podsumowaniu roku Sejmu, przyszedł czas na ocenę tego, jak radził sobie rząd Beaty Szydło przez minione 12 miesięcy. Politycy opozycji, jak i obozu rządowego, w rozmowie z Wprost.pl wskazali słabe i silne strony działań rządu. Znalazło się też miejsce na przewidywania, czego dalej możemy oczekiwać od Zjednoczonej Prawicy.

– Oczekiwaliśmy, że ten pierwszy rok będzie rokiem radykalnych i znaczących reform, zmiany systemu i zmiany ustroju. Poza rozbudowaniem systemu socjalnego, choć prorodzinnego, tak naprawdę nie było żadnych znaczących zmian – ocenia Rafał Wójcikowski z ugrupowania Kukiz'15. Dodaje, że nie doczekał się reform, które ograniczyłyby biurokrację, czy reformy systemu ubezpieczeń społecznych.

Uwagę na programy socjalne zwraca uwagę także Paulina Hennig-Kloska z .Nowoczesnej. W jej opinii wraz z kolejnymi programami socjalnymi, Prawo i Sprawiedliwość musiało zacząć szukać pieniędzy. – Jednak te pomysły pozyskiwania funduszy, które wprowadza PiS, borykają się z dwoma problemami. Dają dużo mniej wpływów, niż pierwotnie planowano – mówi i dodaje, że w przypadku podatku bankowego, jest to jedna trzecia mniej szacowanych pieniędzy. – A podatek handlowy w ogóle nic nie daje, ponieważ jest zawieszony. Uszczelnienia podatkowe nie są tak proste do wprowadzenia, jak PiS głosił podczas kampanii wyborczej – ocenia.

Posłanka .Nowoczesnej, pomimo krytycznej oceny dotychczasowych dokonań rządu i poszczególnych ministrów, wskazuje "ostatniego sprawiedliwego" w rządzie Beaty Szydło. A właściwie "ostatnią sprawiedliwą", czyli minister cyfryzacji Annę Streżyńską. – W resorcie kierowanym przez minister Streżyńską dzieją się rzeczy, które napawają optymizmem i mogą przynieść coś dobrego, zarówno dla przedsiębiorców, jak i obywateli – mówi.

"Chaos" i zapowiedzi dalszej dobrej zmiany

Krytycznie o ostatnich 12 miesiącach w wykonaniu rządu Beaty Szydło wypowiada się także poseł Urszula Pasławska z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Parlamentarzystka wskazuje, że jej ugrupowanie nie wpisuje się w definicję "opozycji totalnej", ani nie jest bezwzględnym recenzentem rządu, jednak ciężko jej znaleźć dokonanie z minionego roku, które mogłaby ocenić jednoznacznie pozytywnie.

– Gdzie byśmy nie spojrzeli, widzimy chaos. W edukacji, rolnictwie, strajkują kobiety, a nawet projekt 500+, który przecież jako PSL poparliśmy, nie jest do końca projektem sprawiedliwym. To samo dzieje się w przypadku reform, dobrze obrazuje to sytuacja wokół reformy edukacji. Nie wiemy, ile będzie kosztować, jak dokładnie będzie wdrażana... PiS korzystając z większości parlamentarnej robi co chce. I tak dzieje się w każdej gałęzi życia – mówi w rozmowie z Wprost.pl poseł Pasławska. Na pytanie, czy mogłaby wskazać ministra, którego dokonania ocenia pozytywnie, odpowiada: – Naprawdę bardzo bym chciała, ale nie ma takiego.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Wojciech Skurkiewicz w zupełnie innym tonie wypowiada się o minionych 365 (a właściwie 366) dniach rządu i wskazuje, że to, co wydarzyło się przez ostatnim roku, można podsumować jednym zdaniem: – Po 1989 roku to pierwszy raz, gdy w tym wstępnym okresie sprawowania władzy, tak wiele deklaracji i obietnic zostało zrealizowanych.

Skurkiewicz dodaje, że przez ostatnie miesiące, a także lata, PiS wsłuchiwał się w głos społeczeństwa i właśnie ten pierwszy rok był czasem, gdy należało je zrealizować. Zastrzegł jednak, wspominając też o słowach premier Szydło, że ten pierwszy rok "był pochylaniem się nad sprawami ludzi". – Po rozwiązaniu tych palących kwestii, przychodzi czas na realizację kolejnych. Czyli kwestii gospodarczych – zapowiada.

Wiek emerytalny

Wraz z wtorkową zapowiedzią premier Beaty Szydło, że już w środę przegłosowany zostanie prezydencki projekt (wraz z poprawkami Sejmu i Senatu) przywracający poprzedni wiek emerytalny (60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn), powrócił temat finansowania tego rozwiązania. – Powrót do tego, to na pewno dobicie ZUS-u, których w tej chwili już jest niewypłacalny. Co roku z budżetu na emerytury ucieka prawie 80 miliardów złotych – komentuje Hennig-Kloska.

Natomiast jak ocenia Wójcikowski, z perspektywy społecznej sprawiedliwości obniżenie wieku emerytalnego jest słuszne, ponieważ nie można zmuszać ludzi "do pracy aż do śmierci". Zaznacza jednocześnie, że wraz z tą ustawą, powinny przyjść inne systemowe rozwiązania. – Brak koncepcji reformy finansowania systemu ubezpieczeń społecznych jest skazywaniem nas, w dalszej perspektywie, na katastrofę finansową – mówi.

Co dalej?

Wójcikowski wśród rzeczy, których oczekuje w przyszłości od rządu, wymienia konstytucję dla przedsiębiorców oraz nowych elementów polityki proinwestycyjnej i reindustrializacyjnej. – Moim zdaniem, jeżeli chcemy pomóc gospodarce, same innowacje dla innowacji nie wystarczają. Musimy łamać monopole, zarówno te prywatne, jak i państwowe, to zagwarantuje rozwój tym gałęziom, które przez monopole nie mogą się rozwijać – mówi.

Oczekiwania, które wysuwa Wójcikowski, po części są zgodne z tym, co planuje Prawo i Sprawiedliwość, a wspominała o tym też sama premier. Poseł Skurkiewicz zapowiada, że teraz, po roku, przyjdzie czas na zintensyfikowane działania wokół gospodarki, związane z planem wicepremiera Mateusza Morawieckiego. – Trwa już uszczelnianie systemu podatkowego, trwa pobudzanie gospodarki. Teraz na to wszystko położymy większy nacisk. Bez rozwoju ekonomicznego nie będzie adekwatnych wpływów do budżetu, a także środków, na realizację naszych obietnic. Zwłaszcza tych z pierwszego roku rządów – mówi.

Źródło: WPROST.pl