Obama wyrzuca 35 dyplomatów, Putin "nie będzie się zniżał". Czeka na Trumpa, nie wyklucza odwetu

Obama wyrzuca 35 dyplomatów, Putin "nie będzie się zniżał". Czeka na Trumpa, nie wyklucza odwetu

Władimir Putin (fot. kremlin.ru)
Prezydent Rosji Władimir Putin wydał oświadczenie w związku z wczorajszą decyzją Baracka Obamy. Prezydent USA nałożył sankcje na 9 rosyjskich podmiotów, w tym dwie służby wywiadowcze - GRU i FSB oraz postanowił wydalić ze Stanów Zjednoczonych 35 rosyjskich dyplomatów. Wszystkie te osoby oraz organizacje oskarżono o wpływanie na wynik wyborów w USA, poprzez działania hakerskie.

W czwartek 29 grudnia administracja Baracka Obamy ostro rozliczyła się z osobami podejrzanymi o udział w atakach na skrzynki mailowe przedstawicieli Partii Demokratycznej. W dekrecie prezydent poinformował o nałożeniu sankcji na osoby oraz organizacje, które zamieszane były w „manipulowanie, poprzez zmienianie, bądź zniekształcanie informacji w celu zakłócenia albo utrudnienia przebiegu procesów wyborczych lub działania instytucji”.

Sankcje, o których mowa, dotyczą dziewięciu podmiotów. Prezydent Obama wyjaśnił, ze chodzi o GRU (Główny Zarząd Wywiadowczy- red.), FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa) - dwie rosyjskie agencje wywiadowcze, czterech oficerów GRU oraz trzy firmy, które dostarczały wsparcie techniczne dla prowadzonych przez GRU cyberataków. Jak podaje USA Today, amerykański wywiad oskarżył Rosjan o wpływanie na wybory w celu ułatwienia wygranej Donaldowi Trumpowi. Sztab prezydenta elekta stanowczo zaprzecza tym doniesieniom.

Tego samego dnia pojawiła się informacja o wydaleniu z USA 35 rosyjskich dyplomatów, którzy uznani zostali za osoby niepożądane na terytorium USA. Zamknięte zostały też dwie placówki. 

Czytaj też:
Iskrzy na linii Waszyngton-Moskwa. Oskarżenia o ingerowanie w wybory oraz zamiar wyrzucenia dyplomatów

Ławrow proponował odwet

Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow w odpowiedzi na to posunięcie zaproponował podobne działania wobec 31 pracowników ambasady USA w Moskwie i czterech dyplomatów z Konsulatu Generalnego USA w Petersburgu, a wiec również 35 osób. W piątek 30 grudnia Władimir Putin wydał jednak oświadczenie, z którego wynika, że Rosja planuje wstrzymać się z tym ruchem, choć zastrzega sobie „prawo do odwetu”.

Prezydent Rosji działania administracji USA uznał za prowokację, której celem jest dalsze pogorszenie relacji rosyjsko-amerykańskich. „Jest to wyraźnie sprzeczne z podstawowymi interesami obu narodów – rosyjskiego i amerykańskiego” – podkreślił Putin. Prezydent zaznaczył, ze stanowi to także uszczerbek na stosunkach międzynarodowych, ze względu na szczególną rolę obu krajów w zapewnianiu globalnego bezpieczeństwa.

Możliwa reakcja

„Zgodnie z panującą praktyką międzynarodową, strona rosyjska ma wszelkie powody do odpowiedniej reakcji. Zastrzegamy sobie prawo do odwetu, nie będziemy się jednak zniżać do poziomu »kuchennej«, nieodpowiedzialnej dyplomacji, dalsze kroki w kierunku przywrócenia stosunków amerykańsko-rosyjskich będziemy podejmować w zależności od polityki, jaką będzie prowadzić administracja prezydenta Donalda Trumpa” – czytamy w oświadczeniu Putina. 

Zaproszenie na Kreml

„Nie będziemy robić problemów amerykańskim dyplomatom. Nie będziemy nikogo wydalać. Nie będziemy zabraniać im, ani ich rodzinom korzystania z należnych im miejsc odpoczynku oraz świąt noworocznych. Co więcej, wszystkie dzieci amerykańskich dyplomatów, akredytowanych w Rosji, zapraszam na noworoczną i świąteczną choinkę na Kreml” – napisał prezydent. Władimir Putin wyraził też żal, że w ten sposób administracja prezydenta Obamy kończy swoją działalność. Przywódca Rosji złożył też życzenia Barackowi Obamie oraz jego następcy.

Źródło: WPROST.pl / kremlin.ru. USA Today