Zdaniem byłego szefa MON, blokada Sali Plenarnej przez część opozycji przyniosła efekty, ponieważ media wróciły do Sejmu. Dodał, że porażką byłby fakt, gdyby Jarosław Kaczyński przeprowadził głosowanie budżetu w kilka godzin, a trwało to kilka tygodni. – Ten chaos, to zablokowane wejście, to nie dopuszczanie posłów opozycji – mówił Siemoniak.
Czytaj też:
Senat przyjął ustawę budżetową na 2017 r. bez poprawek
Polityk zauważył również, że żaden minister spraw wewnętrznych po 1989 roku nie powiedział, że posłom opozycji może grozić więzienie. Przypomnijmy, że 12 stycznia szef MSWiA Mariusz Błaszczak stwierdził na antenie radiowej Jedynki, że posłowie blokujący sejmową mównicę mogą trafić do więzienia nawet na 10 lat. – Co innego wyprowadzić niesfornego posła z sali, który obraża innych posłów i nie reaguje przez wiele minut na kolejne ostrzeżenia pani marszałek, a co innego powiedzieć, że się zamknie posła do więzienia – przekonywał Siemoniak.
Czytaj też:
Błaszczak straszy opozycję więzieniem. Posłowie Platformy pomagają śledczym w identyfikacji
Siemoniak zapowiedział, że sprawa przyjętego budżetu jest analizowana i będzie on zaskarżany. – Na pewno Najwyższa Izba Kontroli, na pewno Sąd Administracyjny – wymieniał. – Nie rozumiem, dlaczego Jarosław Kaczyński poszedł na coś takiego, ten kryzys można było rozwiązać szybko. Przede wszystkim to, co się wydarzyło obciąża marszałka Marka Kuchcińskiego – dodał.
Czytaj też:
Duda podpisał ustawę budżetową. Schetyna: Musi liczyć się z konsekwencjami