– W pierwszej połowie 2015 roku, w czasie oczekiwania na posiedzenie jednej z komisji sejmowych, zwrócił się do mnie poseł Prawa i Sprawiedliwości z prośbą o rozmowę w cztery oczy – powiedział w rozmowie z Moniką Olejnik generał Pytel. Jak przyznał, zgodził się, choć prośba wywołała zaskoczenie, także wśród posłów, gdyż polityk był znany z krytycznej oceny SKW i samego dowódcy tej służby.
– Zaprowadził mnie do pomieszczenia, które zamknął i zaproponował następujący „deal”: ja i Służba przestaniemy „robić sprawę na pana Macierewicza, bo wiadomo że może mu zaszkodzić”, a w zamian zyskam nietykalność w postaci ustania ataków na moją osobę – relacjonował przebieg zdarzeń były szef SKW. Podkreślił, że odmówił zawarcie układu, gdyż „SKW działa w granicach prawa i na podstawie przepisów” oraz „w pewnej niszy zadaniowej” i nigdy nie zajmowała się politykami.
Generał Pytel odmówił ujawnienia tożsamości polityka, który się do niego zwrócił, ale zapewnił, że „jeśli pan poseł ma odwagę”, to do sprawy można wrócić. Wojskowy przyznał także, że poinformował o rozmowie posłów, gdyż „uważał, że jest ona kuriozalna”.
Zdaniem byłego szefa SKW, to właśnie przeświadczenie o „robieniu sprawy na pana Macierewicza” było powodem wejścia Bartłomieja Misiewicza do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO w Krakowie krótko po przejęciu władzy przez PiS.