Cyberopozycja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rewolucjoniści zamieniają karabiny na komputery
Zanim globalna pajęczyna połączyła najodleglejsze miejsca, totalitarne rządy łatwo radziły sobie z opozycją. Niewygodne osoby wtrącano do więzień, a niesłuszne pisma cenzurowano lub po prostu zamykano. Obecnie walka z wolnością słowa nie już tak prosta. - Sieć jest groźniejsza niż karabin maszynowy. Gdy reżim uniemożliwia wydawanie jakiejś gazety, to zwykle już następnego dnia można ją znaleźć w Internecie - mówi Andrzej Goszczyński z Centrum Monitoringu Wolności Prasy.
Ukraińska milicja próbuje nie dopuszczać do kolejnych demonstracji organizowanych przez ruch Ukraina bez Kuczmy. Nie może jednak zapobiec publikowaniu w sieci nieprzychylnych prezydentowi opinii. Na stronie tej organizacji (www.maidan.org.ua) internauci znajdą również odsyłacze do innych opozycyjnych gazet funkcjonujących wyłącznie w Internecie. - Aby zachować pozory wolności słowa, nasze władze nie zamykają redakcji, ale doprowadzają je do bankructwa, nasyłając kolejne kontrole skarbowe - wyjaśnia zawiłości postępowania ukraińskich elit rządzących dziennikarz ze Lwowa. Swoją stronę WWW miał również zamordowany w ubiegłym roku opozycyjny dziennikarz Georgij Gongadze. Po jego śmierci wcale nie zmniejszyła się liczba krytycznych tekstów na temat władz w Kijowie. Przeciwnie. Powstała nawet strona poświęcona żurnaliście www.gongadze.com.ua, na której można przeczytać, że śmierci dziennikarza winny jest przede wszystkim prezydent Leonid Kuczma.
Zalety propagowania swoich haseł za pośrednictwem sieci dostrzegli również zapatyści walczący o prawa dla meksykańskich Indian. Jeszcze kilka lat temu organizowali zbrojne wystąpienia przeciwko wojsku i policji, ale poniechali tego typu akcji, ponieważ stwierdzili, że skuteczniejszą formą przekonywania do swoich racji są publikacje w sieci. - Ostatnio między innymi za pośrednictwem Internetu nawoływaliśmy do wzięcia udziału w pokojowym marszu na Ciudad de Mexico. Serwisy tworzymy w wersji hiszpańskiej i angielskiej, by każdy mógł się dowiedzieć, o co nam chodzi. Kiedy nie było sieci, rząd rozsyłał w świat informacje, że jesteśmy krwiożerczymi bestiami. Teraz każdy internauta sam wyrabia sobie zdanie na nasz temat. Nikt nie może już manipulować naszym wizerunkiem - zapewnia Miguel, zwolennik komendanta Marcosa i jednocześnie informatyk pomagający w tworzeniu witryny zapatystów. Na oficjalnej stronie organizacji www.elzn.org znajdujemy kilkadziesiąt odsyłaczy do podobnych serwisów oraz adresy list dyskusyjnych.
Bojownicy czeczeńscy także zamieniają karabiny na komputery. Mowladi Udugow, były minister informacji w rządzie Dżochara Dudajewa, otworzył portal www.kavkaz.org. O aktach przemocy dokonywanych przez Rosjan internauci mogą przeczytać po rosyjsku, angielsku, a nawet turecku. Twórcy serwisu nie tylko propagują swoje racje polityczne, ale też przekonania religijne. Po uruchomieniu linku "islam" ukazuje się zdjęcie karabinu kałasznikow, a w tle księga Koranu. Niżej czytamy: "Naszą główną bronią jest wiara i wiedza". Znajdujące się w serwisie fotografie i filmy przedstawiają walczących z Rosjanami mudżahedinów.
Opozycja w Rosji walczy o większe wpływy islamu, natomiast ruchy dysydenckie w państwach muzułmańskich dążą do ograniczenia jego roli. Komunistyczna Partia Iranu nie ma szans na wydanie w kraju nawet ulotki, nie mówiąc już o gazecie. Witryna www.wpiran.org umożliwia członkom tego ugrupowania wymknięcie się spod nadzoru strażników rewolucji islamskiej. Nawołuje do oddzielenia religii od państwa, wprowadzenia łacińskiego alfabetu oraz zniesienia ograniczeń dotyczących życia seksualnego.
Miejsca na serwerach "niesłusznym" pismom i ruchom społecznym chętnie użyczają międzynarodowe organizacje działające na rzecz demokracji. W serwisie Centers for Pluralism Newsletter znaleźć można odnośniki do ponad 30 witryn stworzonych przez opozycyjne białoruskie instytucje. Rządów sprawowanych przez Aleksandra Łukaszenkę nie określa się tam inaczej niż "reżim". - Jest to dla nas bardzo wygodne. Na serwerach zagranicznych o wiele trudniej nas namierzyć - wyjaśnia Aleksander z Brześcia.
Więcej możesz przeczytać w 19/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.