Berlin grozi Ankarze. Niemcy wprowadzą zakaz wjazdu dla polityków z Turcji?

Berlin grozi Ankarze. Niemcy wprowadzą zakaz wjazdu dla polityków z Turcji?

Bundestag (fot. Giso Bammel/fotolia.pl)
Szef urzędu kanclerskiego Peter Altmaier poinformował, że Niemcy nie wykluczają wydania zakazu wjazdu do tego kraju dla tureckich polityków – podaje Reuters.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oskarżył w niedzielę 12 marca Niemcy o „faszystowskie działania”, przypominające czasy nazistowskie. Przyczyną jego złości były ograniczenia w organizacji wieców poparcia dla polityki tureckiego rządu. W ubiegłym tygodniu niemieckie władze wycofały zgodę na organizację 3 zgromadzeń, które mniejszość turecka chciała zorganizować w niemieckich miastach. – Niemcy, nie macie nic wspólnego z tym, co zwie się demokracją, a powinniście wiedzieć, że wasze obecne działania nie różnią się od tych z czasów nazistowskich – mówił Erdogan podczas wiecu w Stambule. – Sądziłem, że Niemcy dawno już zrezygnowały z takich praktyk. Myliłem się – dodawał.

Czytaj też:
Erdogan porównuje współczesne Niemcy do czasów nazistowskich. „To impertynencja. Niesłychane nadużycie”

W związku z napiętą sytuacją szef urzędu kanclerskiego Peter Altmaier przyznał, że niemiecki rząd ma możliwość wydania zakazu wjazdu niemieckim politykom, którzy chcą uczestniczyć w wiecach wyborczych. – Będziemy z bliska przyglądać się tej sprawie. Zakaz wjazdu byłby ostatecznością. Jednak zastrzegamy, że możemy takie przepisy wprowadzić w życie – zapowiedział Altmaier. Niemiecki polityk przyznał, że w jego kraju chyba nigdy nie miała miejsce sytuacja, kiedy zabraniano wstępu urzędnikom z innych państw. – Fakt, że Niemcy do tej pory nie wykorzystały pełni możliwości, wynikających z prawa międzynarodowego oznacza, że mają otwartą drogę w tej kwestii na przyszłość – ocenił Altmaier.

Szef urzędu kanclerskiego dodał, że od momentu powstania, Republika Federalna Niemiec została uznana na całym świecie jako przykładowego państwa konstytucyjnego. – Nie pozwolimy, by nasza reputacja była niszczona, również przez tureckich polityków prowadzących kampanie wyborcze – zapowiedział. Altmaier zauważył, że coraz mniej Europejczyków decyduje się na podróże do Turcji ze względu na napiętą sytuację w tym kraju. Jego zdaniem Ankarze powinno dać to do myślenia. – Poszanowanie wolności prasy, praworządność i podział władzy jest również w interesie narodowym Turcji. Te zmiany są przyczyną wielkiego niepokoju dla wielu ludzi, w tym również dla mnie – przyznał Altmaier.

Zaostrzający się konflikt

14 marca informowano, że Po konflikcie, który rozpoczął się w ostatnich dniach między Holandią a Turcją, rząd w Ankarze podjął decyzję o zawieszeniu stosunków dyplomatycznych. Holenderscy dyplomaci mają również zakaz lądowania na tureckich lotniskach. Reuters podkreśla, że ograniczenia dotyczące lotów nie obejmują zwykłych obywateli.

Wicepremier Numan Kurtulmus powiedział na konferencji prasowej po posiedzeniu tureckiego rządu, że podjęte działania są dokładnie takie same, na jakie ostatnio zdecydowała się Holandia. – To oni są odpowiedzialni za ten kryzys – stwierdził. – Nie pozwalamy samolotom z holenderskimi dyplomatami lub ich wysłannikami na pokładzie lądowania w Turcji i korzystania z naszej przestrzeni powietrznej – dodał.

Kampania wyborcza na obcym terytorium

Cały spór na linii Holandia - Turcja zaczął się od pomysłu tureckich władz, aby przed referendum ustrojowym w kraju zorganizować zagraniczne wiece dla tureckiej mniejszości, w celu nakłonienia rodaków do głosowania korespondencyjnego. Holandia odrzuciła ten pomysł twierdząc, że nie pozwoli na polityczną agitację obcego państwa na własnym terenie. Mimo jasnych deklaracji ze strony Holandii, rząd Turcji wysłał do tego kraju ministra spraw zagranicznych Mevluta Cavusoglu. Ten nie został jednak wpuszczony na terytorium Holandii. Prezydent Recep Tayyip Erdogan określił wówczas Holandię „krajem niedobitków nazizmu i faszyzmu”.

Stan wyjątkowy w Rotterdamie

Później na wiece poparcia dla rządowego pomysłu próbowała dotrzeć Fatma Betul Sayan, turecka minister ds. rodziny i polityki społecznej. Jej samochód także został zatrzymany przez odpowiednie służby i odeskortowany do granicy niemieckiej. Po wydaleniu minister, przed konsulatem Turcji w Rotterdamie zebrało się około tysiąca protestujących. Ahmed Abutaleb, burmistrz Rotterdamu, jeszcze przed demonstracją, wprowadził w mieście stan wyjątkowy, dzięki któremu zyskał dodatkowe uprawnienia. Holenderska policja rozpędziła demonstrantów, użyła armatek wodnych. „Kilku demonstrantów zostało pobitych pałkami” – opisywała agencja Reutera, powołując się na świadków zdarzenia.

Cena do zapłaty

Prezydent Erdogan wezwał międzynarodowe organizacje do nałożenia sankcji na Holandię, określając ją mianem „republiki bananowej”. Holendrów nazwał islamofobami oraz „niedobitkami faszyzmu”. W reakcji na pogróżki Holandia zamknęła swoją ambasadę w Ankarze i konsulat w Stambule. Turcja oświadczyła, iż nie życzy sobie „przez jakiś czas” powrotu ambasadora.

Źródło: Reuters / Wprost.pl