Kierowca seicento zabrał głos w sprawie wypadku z udziałem premier. „Środki ze zbiórki na auto trafią na cel charytatywny”

Kierowca seicento zabrał głos w sprawie wypadku z udziałem premier. „Środki ze zbiórki na auto trafią na cel charytatywny”

Wypadek premier Szydło
Wypadek premier Szydło Źródło:Newspix.pl / fot. Michal Legierski / EDYTOR.net
21-letni Sebastian K., kierowca seicento, który brał udział w wypadku z rządową kolumną. po raz pierwszy od czasu zdarzenia skomentował to, co stało się 10 lutego w Oświęcimiu. Kierowca m.in. podziękował za okazane mu wsparcie.

Do wypadku premier Szydło doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Gdy kolumna rządowych samochodów wyprzedzała fiata seicento, 21-letni kierowca tego auta skręcił w lewo, czym zablokował drogę pojazdowi szefowej rządu. Kierowca Beaty Szydło, by zminimalizować szkody również odbił w lewo, jednak na poboczu znajdowało się drzewo, w które uderzył.

Sprawa nadal nie została wyjaśniona. Kilka dni temu prokuratura przesłuchała 9 świadków. Okazało się, że mecenas Władysław Pociej, obrońca kierowcy seicento nic o tym nie widział.10 marca przesłuchano również oficera BOR, który został najciężej ranny w wypadku rządowej limuzyny.

Do Sebastiana K., kierowcy seicento, który jest podejrzany o spowodowanie wypadku z udziałem szefowej rządu. dotarł reporter TVN 24. 21-latek odpisał mailowo na zadane pytania. Podkreślił, że oczekuje, iż „wszelkie okoliczności wypadku zostaną wyjaśnione zgodnie z zasadami i w sposób jak każde inne zdarzenie, o czym był przecież listownie zapewniany przez Panią Premier”.

W dalszej części maila Sebastian K. przyznał, że „od chwili owego feralnego zdarzenia upłynęło już trochę czasu, który pozwolił mu na odzyskanie równowagi”. „Chciałbym tą drogą podziękować wszystkim tym, najczęściej anonimowym osobom, które na różnorakie sposoby udzielały mi wszelkiej pomocy i wsparcia w tym niewątpliwie trudnym czasie. Szczególnie dziękuję tym wszystkim osobom, anonimowym darczyńcom, którzy zechcieli z dobrego serca uczestniczyć w zbiórce na nowe auto, ale nie z uwagi na wpłacane kwoty tylko dlatego, że było Was aż tylu! Dzieliliście się ze mną w geście solidarności i wsparcia, którego tak bardzo potrzebowałem, jak zresztą każdy, kto znajdzie się na pozycji podejrzanego” – czytamy.

Sebastian K. zwrócił uwagę na fakt, iż „ze zdumieniem przyjął skalę wsparcia, jakie zostało mu udzielone”. „Jest ono zdecydowanie przewyższające początkowy cel, co skłania mnie do stanowczego zapewnienia, iż środki zgromadzone przez Was po prawomocnym zakończeniu postępowania przeznaczę na szczytne cele charytatywne” – zapewnił.