Turcja ingeruje w bułgarskie wybory? Wezwano ambasadora

Turcja ingeruje w bułgarskie wybory? Wezwano ambasadora

Flaga Bułgarii
Flaga Bułgarii Źródło:Fotolia / Emil
Do bułgarskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych została wezwana ambasador tego kraju w Turcji Nadeżdę Neinsky – podaje portal sofiaglobe.com.

MSZ Bułgarii skrytykowało tureckiego ambasadora za agitację na rzecz protureckiej partii. Tym samym Sofia oficjalnie sprzeciwiła się agitacji Turcji na terytorium Bułgarii. Jeden z bułgarskich polityków wyraził opinię, że Süleyman Gökçe powinien zostać wydalony z kraju.

Jak podaje portal sofiaglobe.com, Gökçe miał namawiać do głosowania w nadchodzących wyborach parlamentarnych w Bułgarii na partię, która jest przychylna polityce Ankary.

Gorąco na linii Holandia - Turcja

Przypomnijmy, że Turcja zawiesiła stosunki dyplomatyczne wysokiego szczebla z Holandią, o czym informowała 14 marca agencja Reutera. Ponadto ambasador Holandii, który przebywa poza granicami Turcji ma zakaz powrotu do tego kraju. Holenderscy dyplomaci mają również zakaz lądowania na tureckich lotniskach. Reuters podkreśla, że ograniczenia dotyczące lotów nie obejmują zwykłych obywateli.

Wicepremier Numan Kurtulmus powiedział na konferencji prasowej po posiedzeniu tureckiego rządu, że podjęte działania są dokładnie takie same, na jakie ostatnio zdecydowała się Holandia. – To oni są odpowiedzialni za ten kryzys – stwierdził. – Nie pozwalamy samolotom z holenderskimi dyplomatami lub ich wysłannikami na pokładzie lądowania w Turcji i korzystania z naszej przestrzeni powietrznej – dodał.

Czytaj też:
Zaostrza się konflikt Turcji z Holandią. Zawieszone stosunki dyplomatyczne

Kampania wyborcza na obcym terytorium

Cały spór zaczął się od pomysłu tureckich władz, aby przed referendum ustrojowym w kraju zorganizować zagraniczne wiece dla tureckiej mniejszości, w celu nakłonienia rodaków do głosowania korespondencyjnego. Holandia odrzuciła ten pomysł twierdząc, że nie pozwoli na polityczną agitację obcego państwa na własnym terenie. Mimo jasnych deklaracji ze strony Holandii, rząd Turcji wysłał do tego kraju ministra spraw zagranicznych Mevluta Cavusoglu. Ten nie został jednak wpuszczony na terytorium Holandii. Prezydent Recep Tayyip Erdogan określił wówczas Holandię „krajem niedobitków nazizmu i faszyzmu”.

Stan wyjątkowy w Rotterdamie

Później na wiece poparcia dla rządowego pomysłu próbowała dotrzeć Fatma Betul Sayan, turecka minister ds. rodziny i polityki społecznej. Jej samochód także został zatrzymany przez odpowiednie służby i odeskortowany do granicy niemieckiej. Po wydaleniu minister, przed konsulatem Turcji w Rotterdamie zebrało się około tysiąca protestujących. Ahmed Abutaleb, burmistrz Rotterdamu, jeszcze przed demonstracją, wprowadził w mieście stan wyjątkowy, dzięki któremu zyskał dodatkowe uprawnienia. Holenderska policja rozpędziła demonstrantów, użyła armatek wodnych. „Kilku demonstrantów zostało pobitych pałkami” – opisywała agencja Reutera, powołując się na świadków zdarzenia.

Cena do zapłaty

Prezydent Erdogan wezwał międzynarodowe organizacje do nałożenia sankcji na Holandię, określając ją mianem „republiki bananowej”. Holendrów nazwał islamofobami oraz „niedobitkami faszyzmu”. W reakcji na pogróżki Holandia zamknęła swoją ambasadę w Ankarze i konsulat w Stambule. Turcja oświadczyła, iż nie życzy sobie „przez jakiś czas” powrotu ambasadora.

Czytaj też:
Ostre słowa niemieckiego ministra. „Mam nadzieję, że Turcja odzyska rozum”

Źródło: sofiaglobe.com