Waszczykowski: Bóg miał 7 dni, a ja miałem 3 na wypromowanie Saryusz-Wolskiego

Waszczykowski: Bóg miał 7 dni, a ja miałem 3 na wypromowanie Saryusz-Wolskiego

Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski Źródło:Newspix.pl / KONRAD KOCZYWAS
– Pan Bóg miał siedem dni, by stworzyć świat, a ja miałem trzy, by wypromować kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego – powiedział w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” szef MSZ Witold Waszczykowski.

W wywiadzie dla „Dziennika Zachodniego” minister spraw zagranicznych opowiadał o kulisach wydarzeń przed unijnym szczytem w Brukseli, podczas którego zdecydowano o ponownym wyborze Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Waszczykowski wspominał, że jeszcze przed szczytem rozmawiał m.in. z szefem MSZ Niemiec Sigmarem Gabrielem, który miał mówić, że odłożenie głosowania ws. wyboru szefa PE to kwestia „absolutnie zasadna”.

Minister przyznał też, że miał mało czasu na to, by dobrze przygotować sprawę kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego na szefa RE. – Decyzja (ws. Saryusza-Wolskiego – red) została podjęta w sobotę przed szczytem – przyznał to zresztą prezes Kaczyński. Naprawdę przez trzy dni nie da się wiele zrobić – powiedział. – Pan Bóg miał siedem dni, by stworzyć świat, a ja miałem trzy, by wypromować kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego – narzekał Waszczykowski.

Szef MSZ zwrócił uwagę na to, że w przypadku wyborów szefa RE wcześniej zawsze był jeden kandydat, a w tym roku było ich dwóch, w dodatku dwóch Polaków. – Zastosowano wobec nich całkowicie odmienne procedury (...). Kandydata zgłoszonego przez panią premier w ogóle nie dopuszczono do głosu – wskazał Waszczykowski. Minister zastanawiał się też, dlaczego dla każdego z kandydatów „zastosowano inną formułę”.

Cały wywiad z Witoldem Waszczykowskim w „Dzienniku Zachodnim”:

Źródło: "Dziennik Zachodni"