– Sprawa Misiewicza jest zamknięta. Antoni Macierewicz wyciągnął konsekwencje w stosunku do pana Misiewicza i ta sprawa jest zamknięta – stwierdziła premier Beata Szydło w „Jeden na jeden”. Na pytanie, czy oznacza to, że Misiewicz nie pracuje już w MON, odpowiedziała: „To jest w tej chwili odpowiedzialność Antoniego Macierewicza. Pan Misiewicz nie pełni już żadnej funkcji kierowniczej w Ministerstwie Obrony Narodowej". Zdecydowana deklaracja premier pojawiła się trzy dni po mniej precyzyjnych wypowiedziach rzecznika rządu. – Nie wiem, czy Misiewicz pracuje w MON, czy nie – mówił 20 marca Rafał Bochenek.
Czytaj też:
Bochenek: Nie wiem, czy Misiewicz pracuje w MON, czy nie
Media opisywały wielokrotnie sytuacje, w których rzecznikowi MON, nieposiadającemu stopnia wojskowego, salutowali przedstawiciele armii, a na uroczystościach witany on był z pełnymi honorami.
Czytaj też:
Żołnierze znowu salutowali Misiewiczowi. Tylko jeden się wyłamał
O Misiewiczu głośno było także za sprawą jego wizyty w nocnym klubie w Białymstoku, gdzie według relacji dziennika „Fakt” podjechał limuzyną, a w trakcie imprezy miał oferować pracę w MON.
Wiele kontrowersji wzbudziła również kwestia przyznania mu złotego medalu za zasługi dla obronności kraju. Wielu żołnierzy, którzy narażali swoje życie na misjach w Iraku czy Afganistanie nie otrzymało bowiem takiego odznaczenia.
W połowie lutego radio RMF FM informowało, że 26-letni rzecznik MON został zwolniony ze stanowiska. Tym informacjom zaprzeczył jednak resort obrony, który podał, że Misiewicz przebywa na urlopie. Według dziennika Fakt Jarosław Kaczyński poinformował Antoniego Macierewicza o tym, że ma „wyraźnie ogłosić” decyzję w sprawie utraty stanowisk przez Bartłomieja Misiewicza.
Misiewicz wygaszony?
W ostatnich tygodniach Bartłomiej Misiewicz był mniej aktywny medialnie, a politycy nie wypowiadali się jednoznacznie na temat tego, czy nadal pracuje w MON. O scenariuszu „wygaszania” Misiewicza pisaliśmy w tygodniku „Wprost”.
Czytaj też:
Wygaszanie Misiewicza. Kaczyński i Macierewicz ustalili, że pozbędą się PiS-owskiej ikony obciachu