Rutkowski twierdzi, że zna przyczynę śmierci Magdaleny Żuk. „Nie ma żadnej wątpliwości”

Rutkowski twierdzi, że zna przyczynę śmierci Magdaleny Żuk. „Nie ma żadnej wątpliwości”

Krzysztof Rutkowski
Krzysztof Rutkowski Źródło:Newspix.pl / Artur Widak
Krzysztof Rutkowski podczas konferencji prasowej przedstawił nowe ustalenia, jakie poczynili pracownicy jego biura detektywistycznego, którzy na prośbę rodziny zmarłej Magdaleny Żuk zajmują się wyjaśnianiem okoliczności jej śmierci.

Rutkowski wskazał, że w Egipcie jest ośmiu pracowników jego biura. – W mediach jest podjętych bardzo wiele przekazów informacyjnych, które opierają się nie na informacjach uzyskanych z policji, prokuratury, ale tylko i wyłącznie na informacjach uzyskanych z internetu – mówił Rutkowski. – To wprowadza niepotrzebny zamęt i chaos – zaznaczył. Jak wskazał, dociera do niego wiele informacji, które tworzą „spiralę niepotrzebnego zamieszania”.

– Mamy ustalenia dotyczące tego, co było przyczyną zgonu, jak wyglądała sytuacja na miejscu, gdzie Magdalena wyskoczyła z okna ze szpitala, gdzie upadła na ziemię – zapowiedział Rutkowski. Detektyw zaznaczył, że musi się wycofać z części ustaleń zaprezentowanych podczas poprzedniej konferencji.

– Wysokość z okna, z którego wyskoczyła, mogła spowodować te urazy, które Magda ma i zostały one wskazane, czyli liczne złamania, obrzęk mózgu – mówił Rutkowski. – Ten upadek na beton, który mógł spowodować te obrażenia, które Magda posiada, są przyczyną jej zgonu. Tu nie ma żadnej wątpliwości – zaznaczył detektyw. Podkreślił też, że wbrew spekulacjom mediów i internautów, śmierć Karoliny Kaczorowskiej nie ma nic wspólnego ze zgonem Magdaleny Żuk.

Czytaj też:
Odbyła się sekcja zwłok Magdaleny Żuk. Prokuratura poinformowała o szczegółach sprawy

Co się działo na lotnisku?

Z informacji pozyskanych przez obecnych w Egipcie pracowników Rutkowskiego wynika, ze na lotnisko Magdalenę Żuk odwoził rezydent hotelu w towarzystwie dwóch pracowników obsługi turystycznej. Już w samochodzie kobieta miała zacząć się zachowywać agresywnie. – Ustaliliśmy, że w drodze na lotnisko zniszczyła samochód, którym była wieziona. Skopała i uszkodziła deskę rozdzielczą limuzyny – mówił Rutkowski, cytowany przez WP.

Już wcześniej informowano, że dzień przed śmiercią podjęta została próba wysłania 27-latki do Polski. Przedstawiciele operatora wycieczki 29 kwietnia namówili kobietę na powrót do Polski. Gdy dotarła na lotnisko, pojawiły się jednak problemy. – Zaczęła zachowywać się w sposób agresywny. Wezwany został lekarz lotniskowy, który kategorycznie odmówił zgody na przelot – wskazał Świderski. W związku z tym zdecydowano, że Magdalena Żuk zostanie przewieziona do hotelu. Ponieważ jednak w drodze nadal miała się agresywnie zachowywać, hotel odmówił jej ponownego przyjęcia, powołując się na bezpieczeństwo innych uczestników wyjazdu.

Czytaj też:
Jak arabskie media opisują śmierć Magdaleny Żuk? Obawa o turystykę i wątek... neonazistowski

Źródło: WP, Wprost.pl