Jarosław Kaczyński podkreślił, że Polska musi „bronić swoich racji przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, a także bronić się metodami politycznymi”. W ocenie prezesa Prawa i Sprawiedliwości przyjęcie dużej grupy uchodźców do Polski prowadziłoby do katastrofy społecznej. Jak mówił, „musielibyśmy zmienić całkowicie naszą kulturę i radykalnie obniżyć poziom bezpieczeństwa w naszym kraju”. – Bynajmniej nie chodzi tylko o terroryzm, bo tych zagrożeń jest oczywiście więcej, co oznacza swojego rodzaju katastrofy społeczne – mówił.
Prezes PiS mówił, że Finlandia przyjęła stu imigrantów, a dziś ma już ich 18 tysięcy. – Przelicznik jest 1 do 180. My mielibyśmy przyjąć siedem tysięcy. Proszę sobie to teraz przemnożyć razy 180 i wychodzi ponad 1 200 tys. – przekonywał i dodał, że „jest to mechanizm, którego później nie można zatrzymać”.
We wtorek Komisja Europejska postawiła Polsce ultimatum. Jak poinformowała KE, jeśli do czerwca nie zmieni się nastawienie rządu w kwestii relokacji uchodźców, zostanie wszczęta procedura o naruszenie prawa UE. Ta zapowiedź ewentualnych konsekwencji dotyczy także Węgier i Austrii – innych państw, które nie zgadzają się na kwotowy podział uchodźców między kraje Unii Europejskiej.
Informacja o decyzji KE pojawiła się tuż przed zakończeniem wtorkowego spotkania Rady Ministrów, dlatego też na konferencji po RM, premier Beata Szydło odniosła się do tych wydarzeń. – Nie ma zgody polskiego rządu, by przymusowo zostały narzucone kwoty uchodźców. Nie ma możliwości przyjmowania uchodźców, takie jest stanowisko rządu – podkreśliła premier.
Czytaj też:
Koniec cierpliwości KE. Do czerwca Polska ma przystąpić do relokacji uchodźców