Jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Tak stan stosunków Polski z Unią Europejską opisują, nie bez satysfakcji, przeciwnicy obecnego rządu. Kolejne pomysły na ukaranie Warszawy za niesubordynację lub, jak chce obóz władzy, twardą grę o polskie interesy rozgrzewają wyobraźnię wielu polityków i komentatorów. Nie ma praktycznie dnia, żebyśmy nie czytali o kolejnych planach pognębienia krnąbrnego polskiego rządu. Lista narzędzi tortur jest spora. Raz mowa jest o odbieraniu Polsce głosu w UE za łamanie praworządności, innym razem grozić mają nam kary finansowe za nieprzyjmowanie imigrantów. Potem pojawiają się pomysły odebrania nam unijnych dotacji. Przeciw Polsce mają być też wymierzone plany stworzenia osobnego budżetu strefy euro i zacieśnienia unii walutowej, do której nasz rząd nie ma wielkiej sympatii. Do tego dochodzą jeszcze emocje i osobiste animozje po obu stronach sporu, windujące napięcie do poziomu, w którym trudno osiągnąć tak hołubiony w Europie kompromis. Można by wręcz pomyśleć, że większa część aktywności UE skierowana jest na pognębienie władz w Warszawie. Dla rządu PiS jest to do pewnego stopnia nobilitujące, tyle że w dużej mierze nieprawdziwe i zaraz wyjaśnimy dlaczego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.