Janusz Korwin-Mikke zamieścił na Facebooku artykuł o tym, że po deklaracji Lecha Wałęsy w sprawie uczestnictwa w próbie zablokowania miesięcznicy smoleńskiej, może dojść do kolejnej ulicznej awantury, gdyż stoczniowi związkowi szykują się do przeciwdziałania blokadom.
Przewodniczący partii Wolność, który w 1992 roku zgłosił wniosek o ujawnienie zawartości teczek byłych współpracowników peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa zajmujących po 1989 roku ważne stanowiska państwowe, czym rozpoczął tzw. noc teczek, stwierdził, że „nieszczęście” związane z osobą Lecha Wałęsy zaczęło się od tego, iż „ukradł swoje papiery z teczki, którą jako prezydent wyjął i oddał pustą”. „Po zgłoszeniu uchwały lustracyjnej p. Lech Wałęsa wydał oświadczenie, że »kilka rzeczy podpisał«, a po dwóch godzinach wycofał to oświadczenie, pod naciskiem p. Mieczysława Wachowskiego, najprawdopodobniej Jego oficera prowadzącego, który służył też jako Jego szofer” – przypomniał Korwin-Mikke. Jak dodał, nie „przywiązuje wagi do tego, co mówi” były prezydent, gdyż mówi „by mówić”. „Po prostu bredzi bez ładu i składu. Taka jest jego uroda” – ocenił.
Nikodem Dyzma przy Nim to jest po pierwsze tytan intelektu, a po drugie: Nikodem Dyzma w książce Tadeusza Dołęgi-Mostowicza jednak nie przyjął posady premiera; uznał, że jest zbyt ograniczony. A p.Wałęsa przyjął posadę prezydenta, bo nie miał żadnych ograniczeń, żadnych hamulców” – zakończył Korwin-Mikke.