Lech Wałęsa podczas zaplanowanego na czwartek przemówienia prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa na placu Krasińskich, ma siedzieć w loży honorowej z liderami państw Trójmorza. Decyzję o tym podjąć mieli Amerykanie. Byłego prezydenta nie było wśród zaproszonych na uroczystości przez polskie władze.
– Organizatorem wizyty jest m.in. ambasada USA w Polsce, jest Kancelaria Prezydenta – mówiła Beata Kempa. – Mam nadzieję, że zasiądzie, a nie położy się, jak obiecuje, na bruku, co podobno - tak słyszałam - ma się stać 10 lipca w czasie kontrmanifestacji w miesięcznicę smoleńską – powiedziała odnosząc się do zapowiedzi Lecha Wałęsy dotyczącej kontrmanifestacji. Pytana o ewentualną rozmowę Trumpa z Wałęsą zaznaczyła, że „wszystko zależy od organizatorów” .
W ubiegłą środę, 28 czerwca, były prezydent zadeklarował, że razem z Władysławem Frasyniukiem pojawi się 10 lipca na Krakowskim Przedmieściu na kontrmanifestacji smoleńskiej. Wczoraj opublikowany został z kolei apel podpisany przez Wałęsę i Frasyniuka, a także m.in. szefa KOD Krzysztofa Łozińskiego, inicjatorkę Czarnego Protestu Martę Lempart oraz reżysera Borysa Lankosza.
– Smutne, że panowie to robią, oburza mnie to, że nie będą stali po stronie tych ludzi – powiedziała Kempa. Stwierdziła, że przez wiele lat uczestniczyła w miesięcznicach smoleńskich i wtedy„nikt nie protestował”. – Dziwnym trafem demonstracje odbywają się od grudnia. Dziwnym trafem jest tam sporo ludzi, którzy protestują, bo zostaną im odebrane esbeckie emerytury. Szkoda, że po tej stronie staje pan Lech Wałęsa, pan Frasyniuk. Ironia losu – dodała.