Kurkiewicz bierze też pod uwagę hipotezę, że były senator może cierpieć na jakąś chorobę psychiczną albo taką udaje. W ostatnim wydaniu "Wprost" ujawniliśmy, że CBŚ podejrzewa, iż Henryk Stokłosa ukrywa się w którymś ze szpitali psychiatrycznych, próbując zbudować sobie "legendę" chorego psychicznie.
- Dwaj mężczyźni, którzy wprowadzili Stokłosę, mówili, że leczy się on przeciwdepresyjnie - informuje Kurkiewicz. - Podczas badania ogromną trudność sprawiało mu wypowiedzenie kilku słów. Gdy poleciłem mu dotknąć koniuszka nosa, trafił palcem w oczodół. Przewrócił się, próbując wykonać tzw. jaskółkę - dodaje lekarz twierdząc, że objawy te są charakterystyczne dla osób będących pod wpływem silnych leków przeciwdepresyjnych.
Henryk Stokłosa to znany biznesmen i były senator podejrzany o korupcję w zamian za pozytywne decyzje w sprawach należności podatkowych. Dziś wydano za nim międzynarodowy list gończy. Sprawę domniemanej wizyty Stokłosy w gabinecie Kurkiewicza opisał wtorkowy "Super Express".
- W dniu publikacji artykułu dostałem telefon z pogróżkami - informuje lekarz. Grożono mu, że podzieli los zwierzęcych zwłok utylizowanych w jednej z fabryk Henryka Stokłosy położonej w miejscowości Śmiłowo niedaleko Piły.