Petru: Wszyscy Polacy mają prawo do biało-czerwonego płaszczyka

Petru: Wszyscy Polacy mają prawo do biało-czerwonego płaszczyka

Jarosław Kaczyński i Joachim Brudziński na szczycie Koziarza
Jarosław Kaczyński i Joachim Brudziński na szczycie KoziarzaŹródło:X / Joachim Brudziński
Lider Nowoczesnej Ryszard Petru w „Faktach po Faktach” na antenie TVN24 odniósł się do zamieszania wokół obchodów rocznicy podpisania porozumień sierpniowych. – Nikt nam nie zabierze symboli. Nie ma monopolu na symbole. Jak Kaczyński wkłada biało-czerwony płaszczyk, to nie znaczy, że on jest jego, tylko wszyscy Polacy mają prawo do biało-czerwonego płaszczyka – zaznaczył.

23 sierpnia wojewoda pomorski Dariusz Drelich zmienił decyzję prezydenta miasta Gdańska i przyznał „Solidarności” prawo do organizowania obchodów rocznicy Porozumień Sierpniowych na pl. Solidarności, uznając organizowane przez Związek od 30 lat uroczystości jako cykliczne. Wcześniej od NSZZ „Solidarność” wniosek o organizację uroczystości złożył pomorski Komitet Obrony Demokracji.

– Nikt nam nie zabierze symboli. Nie ma monopolu na symbole. Jak Kaczyński wkłada biało-czerwony płaszczyk, to nie znaczy, że on jest jego, tylko wszyscy Polacy mają prawo do biało-czerwonego płaszczyka – zaznaczył lider Nowoczesnej pytany o zamieszanie. Petru nawiązał do słynnego już zdjęcia, na którym widać Jarosława Kaczyńskiego w biało-czerwonym płaszczu przeciwdeszczowym. Fotografię zamieścił w sieci Joachim Brudziński, który przyzwyczaił internautów do tego, że dzieli się zdjęciami ze swoich wypraw z prezesem PiS.

Czytaj też:
Kaczyński wyznacza trendy. Patriotyczna peleryna stała się hitem

Petru: Inwigilują nie tylko mnie. Być może i dziennikarzy

Przypomnijmy, według informatorów „Gazety Wyborczej” operacja miała być prowadzona pomiędzy 15 a 25 lipca przy pomocy wszystkich dostępnych sił wyspecjalizowanych w obserwacji. W praktyce oznacza to, że policja miała przygotować bazę wizerunków najbardziej aktywnych protestujących. Następnie ich fotografie miały trafić do specjalnej bazy, którą posługuje się Centrum Antyterrorystyczne ABW. Ponadto, stosowano również tzw. podsłuchy pięciodniowe. Po tym czasie służby zostawiały jedynie te pliki, które zawierały informacje przydatne z punktu widzenia operacji. Pozostałe zebrane dane były niszczone. Policjant z Komendy Stołecznej przekonuje, że doniesienia „Gazety Wyborczej” to bzdura. – Gdyby naprawdę była prowadzona operacja inwigilacji, z pewnością nie użyto by do jej realizacji policjantów operacyjnych – tłumaczy. Dziennikarze „Gazety Wyborczej” podkreślili, że dysponują nagraniem, które potwierdza informację o inwigilacji Ryszarda Petru i działaczy Obywateli RP.

– Oni nas po prostu inwigilują i to nie tylko mnie. Być może również panią, dziennikarzy. Będzie zaraz skok na media i będą próbowali doprowadzić do tego, żeby albo ograniczyć siłę prywatnych mediów, albo w sposób prywatny ograniczyć ich skalę udziału w rynku. Może będą nawet chcieli wymusić kupno niektórych mediów przez spółki państwowe i dlatego być może już dzisiaj śledzą dziennikarzy – ocenił Ryszard Petru w czwartek w„Faktach po Faktach”.

Czytaj też:
Petru wystąpił do sądu o zabezpieczenie materiałów z inwigilacji opozycji. „Za 2 lata PiS wszystko pokaże”

Ludzie WPROSTLudzie WPROST
Źródło: TVN24 / wprost.pl