W niedzielę 17 grudnia Lech Wałęsa rozpętał na Twitterze prawdziwą burzę, publikując kilka zdjęć z gdańskiego lotniska. Według jego opisu, fotografie miały przedstawiać wymianę tablicy z jego nazwiskiem, dokonywaną ze względu na wizytę prezydenta Andrzeja Dudy. Portal szybko zalały komentarze oburzone małostkowością organizatorów wydarzenia. Po kilku godzinach wpisy Lecha Wałęsy ze zdjęciami z lotniska zniknęły z Twittera.
„Witam Wszystkich Państwa. Chciałbym serdecznie przeprosić Państwa za powstałe zamieszanie z powodu zdjęć z lotniska w Gdańsku. Jestem starszym człowiekiem i nie zauważyłem pewnych zmian. Bardzo się zdenerwowałem. W moim biurze był atak hakera. Korzystam z innego komputera. LW” – mogliśmy przeczytać na jego koncie. Sceptyczni internauci stwierdzili szybko, że prezydent w ten sposób chce wycofać się z błędu i usprawiedliwić rozsyłanie fake newsa.Nawet w takiej sytuacji ktoś jednak musiałby mu tego fake newsa podsunąć.
„Bardzo się tym zdenerwowałem ze haker podszył się pode mnie korzystając z tego ze mogę w tym wieku czegoś nie zauważyć. Jeszcze raz Przepraszam Państwa. LW” – pisał dalej. „Wielu osobom tej władzy nie podoba się ze jestem aktywny na Facebooku i Twitterze.Moglem się tylko domyślać ze mój komputer w biurze mógł być narażony na atak hakera.Próbuje się w rożny sposób ograniczyć wolność słowa ale się nie poddam i będę walczył. LW” – pisał.
Na koncie Lecha Wałęsy podano też dalej wiadomość od Mirosława Szczerby, rzecznika Lecha Wałęsy. „Chciałbym w imieniu p. Prezydenta Wałęsy jeszcze raz Wszystkich Państwa na Twitterze serdecznie przeprosić za zamieszanie.W biurze p.Prezydenta był atak hakera.W tej chwili p.Prezydent tweetuje już dla Państwa z innego komputera. Szczerba Mirosław” – pisał.
Komentarze
Do IP Marek Szabunio:
Posłuchaj ty nawiedzony, że ty masz "sieczkę w głowie" to nie myśl że inni też ją mają.A bredzisław z ciebie taki, że na swoim obrazku przypominasz Janusza Palikota, a może jesteś jego synalek, bo tak samo bredzisz, widać ta sama krew. Urodziłem się w Gdyni i do dzisiaj mieszkam w Gdyni i doskonale się orientuje jak wygląda linia brzegowa od Gdyni do Martwej Wisły, do stoczni gdańskiej, tym bardziej że żegluga dalekomorska przez wiele lat była moją profesją.
Twierdzisz że w tym czasie nie można było Bolesława-TW Bolek, niepostrzeżenie przewieś łodzią motorową z Gdyni-Oksywie do Stoczni w Gdańsku, bo zauważyli by to plażowicze i spacerujący, bo linia brzegowa nie pozwoliłaby by łódź nie została zauważona przez uczestników plaży. Czy ty jesteś aż tak tępy czy udajesz debila? Słuchaj niedorozwoju umysłowy "Marek Szabunio" na łodzi jest pomieszczenie dla załogi tzw.Kubryk. Więc nie musieli kapusia przywiązać do masztu. W tym czasie, kiedy to się działo, podczas sezonu letniego panował zwiększony ruch jednostek pasażerskich i rybackich, a oficerowie nadzorujący prace remontowe w stoczni marynarki wojennej w Gdyni-Oksywie, dowożeni byli drogą morską z Gdańska na Oksywie i z powrotem do Gdańska. A ponadto dewiancie "Marek Szabunio" linia brzegowa w lini prostej od Oksywia do Martwej Wisły jest tak odległa, że tylko przez lornetkę można obserwować ruch nawodny. Bliskość brzegowa w linii prostej, jest tylko na krótkim odcinku Gdynia Redłowo- Gdynia Orłowo.
W 70 roku BOLEK miał 27 lat...a mój brat Jan Jasiński niespełna 20 lat !!!!
I nikt nie może pleść bzdur, że młody chłopak BOLEK dał się zastraszyć i dlatego donosił na jeszcze młodszego ...(do mnie BOLEK mówił, że mój brat Jan Jasiński to jego najlepszy kolega..) kolegę z W-4 !!!!
Jako TW ps. Bolek bez zwłoki przystąpił do pracy agenturalnej. W imiennej ankiecie na jego temat SB jednoznacznie oceniła jego rolę po Grudniu ’70: „Jego działalność po zajściach grudniowych miała charakter pozytywny”. Był aktywny. Starał się brać udział we wszystkich ważnych spotkaniach i naradach, zwłaszcza z udziałem kolegów z byłego komitetu strajkowego. Potwierdzała to również kontrolująca go agentura. Był bezwzględny wobec kolegów, na których donosił. Śledził ich, podsłuchiwał, dostarczał bezpiece ich rękopiśmienne notatki, by mogła porównać charakter pisma z kolportowanymi ulotkami, a gdy nie znał nazwiska, opisywał w szczegółach ich sylwetki, zapewniając, że ustali, jak się nazywają.
Na „liście Wałęsy” pięć nazwisk odgrywa rolę szczególną: Jerzy Górski, Henryk Jagielski, Jan Jasiński, Henryk Lenarciak, Kazimierz Szołoch i Józef Szyler. Stąd próba przybliżenia ich losów, które splotły się ze zdradą Wałęsy (…) Opublikowany 20 paź 2013