Patriota = Faszysta ?

Patriota = Faszysta ?

Unijna polityczna poprawność nie uznaje kompromisów, a jednocześnie narzuca „jedynie słuszne” standardy. Strasznym uchybieniem jest nazwanie rodowitego mieszkańca Afryki – Murzynem. Ale jest w pełni akceptowalne, na brukselskich salonach, wyzywanie Polaków nazistami i faszystami.

Tym samym wracam do poprzedniego wpisu, którego treść – nawet w gronie moich znajomych – została uznana za przesadzoną w swojej ostrej wymowie. Czyżby? Przyjrzyjmy się raz jeszcze otaczającej nas rzeczywistości.

Na wstępie przypomnę najbardziej kontrowersyjne fragmenty poprzedniego wpisu, gdzie zarzuciłem stosowanie przez „filantropa” Sorosa bardzo niebezpiecznych technik niszczenia zachodniej cywilizacji. Naukowo działania takie zwane są „marksizm kulturowy”.

„Podporządkować sobie naród oznacza zniszczyć, lub przynajmniej podważyć, wszystkie jego wartości. W konsekwencji: pozbawić tę wspólnotę tożsamości.

Tymi wartościami, jak wszystkim wiadomo są m.in.: tradycyjna rodzina, patriotyzm, poczucie więzi narodowej, religia chrześcijańska, kultura i sztuka danego narodu.

Czyż nie widzimy tej walki z narodem polskim w dzisiejszym mainstreamie?

Powszechne ruchy LGBT, gender, promocja multi-kulti, oraz właśnie „mowa nienawiści” – tu nie chodzi o tolerancję, czy o dobro Polski. Biada temu, gdy ktoś chce zgłosić swój sprzeciw wobec tych działań. Obrońca tradycyjnej rodziny określany jest homofobem, osoba utożsamiająca się z własnym narodem i przeciwna „mieszaniu kultur” jest rasistą, a patriota – faszystą”.

Soros i Unia nie lubią patriotów? A gdzieżby …

Nie sposób przejść obojętnie w ocenie inwektyw wypowiedzianych na temat Polski i naszych rodaków przez Guya Verhofstadta. Miało to miejsce podczas obrad europejskiego parlamentu, parę dni po tegorocznym, warszawskim Marszu Niepodległości.

Zatem: posłuchajmy tego… Guya:

Swoją drogą dziwi mnie brak zdecydowanej reakcji naszego rządu na tak haniebne wynurzenia belgijskiego europosła. Wszak w Niemczech nawet „hajlowanie” jest karalne. Kilka lat temu w Izraelu został zaaprobowany przez rząd projekt ustawy, uznającej za przestępstwo porównanie kogoś do nazisty i nadużywanie symboli Holokaustu.

Można by się długo zastanawiać co autor tych słów miał na myśli. Na Marszu na pewno nie był, nie wiadomo jak często bywa w naszym kraju. Skąd więc ten „piękniś” czerpie swoją wiedzę o naszym Kraju? Pewnie od swoich „polskich przyjaciół”. Co nieco wyjaśnia wyciek dokumentów z organizacji Sorosa, który zawdzięczamy portalowi WikiLeaks. Oto jedna z publikacji na ten temat.

Na liście deputowanych do Parlamentu Europejskiego, którym Soros i jego ludzie mogą ufać, jest aż 226 osób (na łącznie nieco ponad 750). Oprócz nazwisk w dokumencie znajdują się dane kontaktowe oraz dopiski. 6 deputowanych wybranych w naszym kraju również cieszy się sympatią Georga Sorosa.

Na liście są oni w gronie takich „przyjaciół” Polski jak: Martin Schulz oraz Guy Verhofstadt”.

Jak widać z odtajnionych dokumentów, blisko 1/3 eurodeputowanych to „przyjaciele” Sorosa. Ileż uroku musi mieć więc w sobie ten żywotny dziadek!

Tak się złożyło, że w Warszawie w dniu 11 listopada 2017 r. gościł Brytyjczyk Tommy Robinson. Zaliczył dwa marsze, oto jego spostrzeżenia. Tym razem jest to relacja bezpośrednia, wraz z własną oceną (obydwu marszów):

facebook

Dziwić może dziwny pochód Antify. Bo trochę strach wejść w tę grupę. Więc jeszcze bardziej dziwi ich nieukrywana miłość do uchodźców, jakoś tak nie do końca wydaje się to uczucie szczere…

Przestajemy się dziwić temuż, zapoznając się z poniższą publikacją:

Cytuję stosowny fragment:

„Zgodnie z deklaracjami podatkowymi, uzyskanymi przez Washington Free Bacon Soros przesłał na konto organizacji (…) związanej z Antifą ponad 1,7 mln dolarów”.

Mając na uwadze, wiedzę, jaką posiadamy na temat działalności Antify, zadajmy sobie więc pytanie:

Czy Soros finansuje terrorystów? A gdzieżby…

Przypomnieć warto, że Antifa uchodzi w niektórych kręgach za organizację terrorystyczną. Między innymi to właśnie członkowie Antify, jawiący się jako przeciwnicy G20, zorganizowali „gorące” powitanie uczestnikom szczytu G20 w Hamburgu, pod hasłem „Witajcie w piekle”. Miało to miejsce w lipcu b.r.

Sytuacja wymknęła się spod kontroli, a na ulicach Hamburga rozpoczęły się regularne zamieszki i bitwa z policją.
To co dzieje się w Niemczech – choć są to sąsiedzi naszego kraju – jest mniej groźne. Takich scen jak w Hamburgu, na szczęście, w Polsce nie uświadczysz. Pytanie tylko: jak długo…

Oto przykład, jak „filantrop” próbuje przez inną swoją organizację, Fundację „Otwarty Dialog”, wywołać w Warszawie drugi Majdan.

Oto krótki fragment tej publikacji:

„Bartosz Kramek, szef Fundacji Otwarty Dialog, opublikował instrukcję, jak rozpętać piekło. Swe porady zaczerpnął z doświadczeń jakie zdobył, pomagając organizować Majdan w Kijowie. Wspiera go w tym żona Ludmyła Kozłowska, ukraińska aktywistka związana, podobnie jak Kramek, z fundacją Sorosa”.

No i znowu ten Soros… No, ale chyba, nie zarzucimy temu dziadkowi, który swoim urokiem osobistym ujął sporo ponad dwustu eurodeputowanych, iż to on stoi za tak wulgarnym językiem, jaki spotykamy w wypowiedziach przeciwników rządzącego ugrupowania.

Czy Soros nawołuje do „mowy nienawiści”? A gdzieżby…

Sceny z 8 grudnia br. spod Sejmu, z udziałem organizacji Obywatele (czytaj: Frustraci) RP, obiegły wszystkie telewizje. Nawet te mainstreamowe.

Przypomnijmy je w tym miejscu:

Czytaj też:
„Więcej szacunku mam dla kur*y spod latarni.” Prokuratura stawia zarzut za słowa do reporterki TVP

Udział w owym zdarzeniu Franciszka J., jest wszystkim znany. Ale na filmie widać też – tuż za głównym „bohaterem” zajścia – młodego człowieka. Nietrudno rozpoznać kto nim jest: to właśnie Bartosz Kramek, o którym mowa nieco powyżej.

Zajmijmy się na koniec kwestią rodziny.

Grunt to rodzina? A gdzieżby…

Przypomnijmy tu niezwykle dziwne zdarzenie, jakie miało miejsce w 2008 roku.

Portal Wp.pl donosi:

„Tomasz Raczek i Marcin Szczygielski zostali wybrani najpiękniejszą parą w Polsce, w plebiscycie tygodnika "Gala".

Panowie i Panie: coś tu jest nie tak! Tolerancja – tak, dla osób o odmiennej orientacji seksualnej. Nie: dla promocji homoseksualizmu!

Jednak „poprawność polityczna” nakazuje nam co innego: każe nam bić brawo za tak trafny wybór. I pewnie za moje zdanie, wyrażone powyżej, będę jawnie napiętnowany przez stosowne gremia. Na wieki wieków…

Ale powiem szczerze: mało mnie to interesuje. Pozostaje mi jedynie cieszyć się, że Polska jeszcze tak nie zidiociała, jak wiele innych krajów, na punkcie „poprawności politycznej”. A Polacy nie akceptują bezmyślnie rzeczywistości lansowanej przez mainstream.

I właśnie tego tak nam zazdrości Brytyjczyk Tommy Robinson…

Ostatnie wpisy