Przełom ws. zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów? Patryk Jaki komentuje

Przełom ws. zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów? Patryk Jaki komentuje

Zbigniew Ziobro i Patryk Jaki
Zbigniew Ziobro i Patryk Jaki Źródło: Newspix.pl / GRZEGORZ KRZYZEWSKI / FOTONEWS
Nie potwierdzam, nie zaprzeczam – tak wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki odniósł się na antenie TVN24 do nieoficjalnych informacji o zatrzymaniu osób podejrzanych w związku z zabójstwem małżeństwa Jaroszewiczów.

Galeria:
Policja schwytała mężczyzn podejrzanych o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów

Przypomnijmy, że w środę rano kilka redakcji, w tym „Panorama TVP2” i „Magazyn Kryminalny 997” oraz RMF FM poinformowało o zatrzymaniu trzech bądź czterech osób związanych ze zbrodnią dokonaną w 1992 roku na Piotrze Jaroszewiczu i jego żonie Alicji Solskiej.

Czytaj też:
Zatrzymano podejrzanych ws. zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów

Komentując nieoficjalne ustalenia mediów, wiceminister Patryk Jaki nie chciał jednoznacznie potwierdzić bądź zaprzeczyć, czy nastąpił przełom ws. zabójstwa Jaroszewiczów. Poinformował jednak, że w środę odbędzie się konferencja prasowa Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro „na bardzo ważny temat”. – Wiele wskazuje na to, że pokażemy ogromny sukces prokuratury – zdradził Jaki.

Niewyjaśniona zbrodnia

Zabójstwo Piotra Jaroszewicza i jego żony pozostaje jedną z najbardziej tajemniczych zbrodni lat 90. Do morderstwa doszło w nocy z z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku w warszawskim Aninie. Pytań w sprawie brutalnej zbrodni jest wiele: nie wiadomo, kim byli sprawcy, jaki był ich motyw działania, ani jak dostali się do willi.

Mordercy spędzili w niej wiele godzin, w trakcie których brutalnie torturowali byłego premiera. Nad ranem ciupagą zacisnęli pasek na jego szyi, co spowodowało zgon Jaroszewicza. Alicja Solska została związana i położona w łazience, gdzie przebywała przez cały czas, gdy sprawcy pastwili się nad jej mężem. Nad ranem 1 września zabito ją strzałem w tył głowy ze sztucera. Ciała ofiar odkrył około godziny 23 ich syn.

Początkowo śledczy brali pod uwagę motyw rabunkowy zbrodni, choć nie miało to pokrycia w rzeczywistości – z willi nie zginęły cenne przedmioty, jak np, biżuteria. Policja szybko zatrzymała podejrzanych – czterech recydywistów. W październiku 1998 r., po dwóch latach poszlakowego procesu, ówczesny Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił ich z braku dowodów winy. O taki wyrok wnosił wtedy sam prokurator. Już na początku śledztwa popełniono wiele uchybień – nie zabezpieczono śladów w miejscu zdarzenia, nie zbadano zamka do drzwi wejściowych, a także zabrudzeń, które znajdowały się przy wejściu.

Hitlerowskie archiwum

W 2007 roku, po doniesieniach medialnych, Biuro Wywiadu Kryminalnego Komendy Głównej Policji postawiło tezę, że zabójstwo Jaroszewiczów miało związek z archiwum hitlerowskim, którego część Jaroszewicz zatrzymał w Radomierzycach w 1945 jako pułkownik LWP, gdzie dotarł wraz z Tadeuszem Steciem i generałem Jerzym Fonkowiczem. Dokumenty trafiły następnie do prywatnego archiwum Jaroszewicza. Według nieoficjalnych ustaleń, zawierały informacje kompromitujące polityków z różnych krajów. Sprawę opisywał m.in. tygodnik „Wprost”.

Czytaj też:
Zabójcze archiwum

Nowe dowody i śledztwo

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w czerwcu 2017 roku wszczęła nowe śledztwo w związku z pojawieniem się uznawanych za zaginione dowodów. Dziennikarz Tomasz Sekielski poinformował wówczas o znalezieniu folii daktyloskopijne z niezidentyfikowanymi w latach 90. odciskami palców z miejsca zbrodni. Dokonane przez niego odkrycie skłoniło śledczych do powrotu do tajemniczej sprawy z 1992 roku. Zaginięcie kluczowego dowodu odnotowano pod koniec 2005 roku, kiedy to analitycy z policyjnego Archiwum X zauważyli, że w aktach brakuje trzech folii ze śladami niezidentyfikowanych odcisków palców.

Odciski pochodziły z przedmiotów znajdujących się na miejscu zabójstwa – były na ciupadze oraz okularach Jaroszewicza oraz na drzwiach szafy znajdującej się w jego gabinecie. Wcześniej ustalono, że nie należały one do Jaroszewiczów, ich rodzin, znajomych ani policjantów. Po przeprowadzeniu poszukiwań, udało się odnaleźć tylko jedną folię, zawierającą odciski palców zdjęte z ciupagi. Mimo zastosowania systemu automatycznej identyfikacji palców (AFIS), nie udało się wówczas zidentyfikować osoby, która je zostawiła.

Źródło: TVN24 / TVP, RMF FM, Wprost.pl