Szef policji w Austin Brian Manley przekazał, że 24-letni podejrzany stawił się w hotelu w Round Rock, niedaleko stolicy stanu Teksas. Kiedy do mężczyzny zbliżali się funkcjonariusze jednostki SWAT, ten zdetonował bombę ukrytą w pojeździe. Jeden z policjantów został ranny w wyniku wybuchu. 24-latek zginął na miejscu. Manley przyznał, że motywy działania sprawcy pozostają nieznane. Zaapelował również do mieszkańców Teksasu, by zachowali czujność, ponieważ nie wiadomo, co robił podejrzany w ciągu ostatniej doby.
Prezydent USA Donald Trump, który wcześniej nazwał sprawcę ataków bombowych „chorym człowiekiem”, pochwalił funkcjonariuszy za akcję, która doprowadziła do namierzenia 24-latka.
Jak podaje Sky News, policji udało się namierzyć telefon sprawcy, a później jego lokalizację.
Bomber z Austin
W mieście Austin doszło do pięciu precyzyjnie wymierzonych zamachów bombowych, w których zginęły dwie osoby. Bomby były przesłane do ofiar w paczkach pocztowych. Eksplozja z niedzieli 18 marca raniła trzy osoby. Pierwsza z serii bomb w paczkach wybuchła 2 marca, zabijając 29-letniego Anthony'ego Stephana House'a w jego własnym domu. 10 dni później eksplodowały dwa kolejne ładunki. Jeden z nich pozbawił życia 17-letniego Draylena Wiliama Masona. W tym zdarzeniu ranna została też jego matka, która znajdowała się w pobliżu w chwili otwierania paczki. Kilka godzin później przy innej paczce raniona została 75-letnia kobieta.
Celem Afroamerykanie?
O wspólnych elementach ataków mówił w telewizji NBC Nelson Linder, szef lokalnego stowarzyszenia zajmującego się prawami Afroamerykanów – National Association for the Advancement of Colored People (NAACP). Zauważył, że obie ofiary należały do prominentnych afroamerykańskich rodzin Austin i łączył je ten sam kościół metodystów.
Czytaj też:
Seria zamachów bombowych w Austin w Teksasie. Celem Afroamerykanie z kościoła metodystów?