Wpadki Służby Ochrony Państwa. „Jak nic się nie zmieni dojdzie do tragedii”

Wpadki Służby Ochrony Państwa. „Jak nic się nie zmieni dojdzie do tragedii”

Mundur Służby Ochrony Państwa, zdjęcie ilustracyjne
Mundur Służby Ochrony Państwa, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Facebook / Służba Ochrony Państwa
Wirtualna Polska opisuje szereg wpadek w wykonaniu Służby Ochrony Państwa. Funkcjonariusze tej formacji mieli m.in. problem z trafieniem do domu Marka Kuchcińskiego, a jeden z nich wyrzucił szybę pancerną z prezydenckiego samochodu.

Służba Ochrony Państwa 1 lutego zastąpiła Biuro Ochrony Rządu. Teraz Wirtualna Polska opisuje szereg wpadek zaliczonych przez funkcjonariuszy tej formacji.

Zatrzaśnięte kluczyki pod domem premiera

Do jednej z takich sytuacji doszło w grudniu 2017 roku. Pod dom Mateusza Morawieckiego na warszawskim Mokotowie podjechała limuzyna. Kierowca w pośpiechu wyszedł z samochodu, zapominając przy tym o kluczykach zostawionych w stacyjce. Po zamknięciu drzwi zaczął wyć alarm. Pod drzwiami domu szefa rządu stał inny z funkcjonariuszy.

– Trzeba było wysyłać drugi samochód pod dom Morawieckiego. Mieliśmy szczęście. Gdyby coś się stało i potrzebna była ewakuacja premiera, to funkcjonariusz ochrony, który był pod drzwiami, musiałby wynosić go na plecach – powiedział jeden z rozmówców WP.

Szyba w prezydenckiej limuzynie

Wpadkę zaliczyli także funkcjonariusze SOP odpowiadający za ochronę Andrzeja Dudy. – Na szczęście jechali bez prezydenta, byli na stacji. Oficer ochrony chciał zapalić lampkę i przez przypadek nacisnął przycisk, który służy do wyrzucenia szyby pancernej w razie wypadku. To nie jest zwykła szyba. Waży ok 200 kilogramów. Trzeba było wzywać inny samochód – powiedział jeden z funkcjonariuszy.

Innym problemem, z którym zmagał się SOP, było znalezienie kierowcy dla Angeli Merkel, podczas jej wizyty w Polsce. Takie problemy podobno są na porządku dziennym. – Brakuje ich wszędzie. Szefowie poszczególnych wydziałów muszą siedzieć do 15-tej i wydzwaniać w poszukiwaniu kierowcy – przyznaje jeden z funkcjonariuszy.

Problem z nawigacją

Jeden z funkcjonariuszy miał też problem z trafieniem do domu Marka Kuchcińskiego. – Nowe pokolenie cały czas chodzi z nosem w komórkach. W samochodach też często używają nawigacji z telefonu. Jeden z nich nie potrafił dojechać do domu Marka Kuchcińskiego. Trzeba przyznać, że przez trudną pracę z marszałkiem właśnie do niego się wysyła największych patałachów – powiedział rozmówca WP.

Jeden z byłych funkcjonariuszy formacji podsumował, że „sytuacja w SOP przypomina 36 pułk krótko przed katastrofą smoleńską”. – Jak nic się nie zmieni dojdzie do tragedii – dodał.

Czytaj też:
Wypadek z udziałem pojazdu SOP. Czterech funkcjonariuszy trafiło do szpitala

Źródło: Wirtualna Polska