Jak podaje „Rzeczpospolita”, Michaił Puczkowskij jest radnym w Pietropawłowsku Kamczackim. Na jedno z posiedzeń rady przyjechał konno, co miało być wyrazem sprzeciwu przeciw rosnącym cenom paliwa. – Litr benzyny kosztuje już u nas prawie 70 rubli (ok. 1,1 dolara). Po podwyższeniu VAT przez rząd ceny będą wprost kosmiczne i Kamczatka stanie na krawędzi katastrofy, szczególnie emeryci – powiedział Puczkowskij.
Inni radni też protestują
Wcześniej radny wysłał pisma do przewodniczącego rady, oficera zarządzającego miejscową drogówką oraz gubernatora Kamczatki. Prosił w nich, by „zabezpieczono miejsce do przywiązywania koni” podczas najbliższej sesji rady. Koledzy zasiadający z nim w tym organie zrzucili się na bilet miesięczny dla Puczkowskija, ale ten odmówił przyjęcia prezentu.
Radny zgodnie z zapowiedziami przyjechał konno na sesję. Przy wejściu do budynku czekał na niego funkcjonariusz policji, który wręczył mu wyzwanie na przesłuchanie. Według mundurowego Puczkowskij miał dopuścić się „wykroczenia administracyjnego”.
Akcja pomysłowego radnego to nie jedyny wyraz sprzeciwu wobec rosnących cen benzyny. Wcześniej radni z obwodu irkuckiego napisali do Władimira Putina, że „do i po wyborach prezydenckich władze i oficjalna propaganda zapewniały obywateli, że rezultaty głosowania zapewniają krajowi spokój, stabilność i rozkwit”. „Tymczasem od razu po wyborach na obywateli spadły nowe biedy: zamiar rządu podniesienia wieku emerytalnego i podatku od osób fizycznych, wzrost cen na benzynę” – napisano.
Czytaj też:
Z czego śmieją się gospodarze mundialu? Rosyjskie memy to zupełnie inna galaktyka