„Zabiję was”. Wjechał w ludzi, nie został aresztowany

„Zabiję was”. Wjechał w ludzi, nie został aresztowany

Uwaga! TVN: Krzyknął: "Zabije was". I wjechał w ludzi
Uwaga! TVN: Krzyknął: "Zabije was". I wjechał w ludziŹródło:X-news
– Świecił długimi światłami i głośno gazował samochodem. Krzyknął: „Zabiję was”. Jechał z zamiarem, żeby rozjechać – opowiadają świadkowie. Mimo że całe zdarzenie zarejestrował monitoring, kierowca nie został aresztowany. Czuł się bezkarny i dalej jeździł samochodem.

W piątkowy wieczór grupa znajomych spędzała czas na terenie stacji benzynowej. Siedzieli w wydzielonym do odpoczynku miejscu, pod wiatą. Nieoczekiwanie dołączył do nich miejscowy handlarz samochodów. – Przyjechał terenowym mercedesem. Był pod wpływem alkoholu. Podszedł do nas, miał w ręku wódkę, którą sobie popijał – relacjonuje Bogusław Sontowski.

„Jechał z zamiarem, żeby rozjechać”

Następnie pijany mężczyzna podszedł do kolegi Sontowskiego. – Powiedział mi, że Niemcy to „ten” naród, że Polska nawet do kolan nie dosięga. Zacząłem się śmiać. On postał trochę, potem wsiadł do samochodu. Podjechał. Był w odległości pięciu metrów od nas i świecił długimi światłami. Głośno gazował samochodem. Krzyknął: „Zabiję was” – opowiada Tim Wohlgemuth. Wtedy zareagował Sontowski.

– Prosiłem, żeby wyłączył światła lub odjechał. Tylko się śmiał. Wziął wódkę, napił się za kierownicą. Próbowałem zabrać mu kluczyk. On kilka razy szarpnął. Powiedziałem, że zadzwonię na policję. On mówi: „Zabiję cię ty sku…”. Mówiłem do znajomych: uciekajcie wszyscy, on chce nas pozabijać. Uciekałem, żeby nie wjechał w całą grupę. Ściągnąłem go tylko na siebie. Jechał z takim zamiarem, żeby mnie rozjechać – relacjonuje Bogusław Sontowski.

Ranny mężczyzna trafił do szpitala. – Byłem, cały poturbowany. Mam złamaną rękę, żebra, potłuczone kolana. Całą twarz miałem w strupach. Byłem w szoku, dokładnie wszystkiego nie pamiętam, bo byłem zamroczony – mówi Sontowski.

Zatrzymany i wypuszczony

Niedługo po zdarzeniu kierowca sam zgłosił się na komendę, był pijany. Został zatrzymany i po kilkunastu godzinach wypuszczony. – Podejrzanemu zarzuca się to, że działając w celu narażenia na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, bądź utraty życia, w sposób umyślny najechał samochodem na pokrzywdzonego mężczyznę, powodując u niego obrażenia ciała. Ponadto podejrzany tego dnia kierował pojazdem znajdując się w stanie nietrzeźwości wynoszącym ponad 1 promil alkoholu we krwi, w związku z tym usłyszał także zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości – mówi Joanna Biranowska-Sochalska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Kierowca nie został aresztowany, prokurator uznał, że wystarczającym będzie dozór policyjny i zatrzymanie prawa jazdy. – To jest absurd, że prokurator nie chce go zatrzymać i na drugi dzień on zostaje wypuszczony z aresztu. Przyjechał na stację wieczorem, jest na monitoringu. Kupił sobie butelkę wódki i wsiadł do samochodu. Nie miał prawa jazdy. Nadal jeździ po alkoholu i nadal jest bezkarny. To jest skandal – podkreśla Bogusław Sontowski.

„Straszył, że nas podpali”

Mężczyzna to lokalny handlarz samochodów, sprowadza je z Niemiec, a wystawia na dzikich parkingach w kilku miejscowościach na terenie powiatu. Po sygnałach od zaniepokojonych mieszkańców postanowiliśmy sprawdzić, czy nadal jeździ samochodem mimo zatrzymanego prawa jazdy. Umówiliśmy się z pod pretekstem kupna jednego z aut. Na miejsce mężczyzna przyjechał, jako kierowca i to samochodem, którym wjechał w pana Bogusława.

Mężczyzna prowadził samochód, który chciał sprzedać. – On nie jest zarejestrowany. Tablice są tylko na sztukę. Pan nie jest stąd, to lepiej, żeby pan tu nie jeździł. Ja tutaj jestem nietykalny. Bo jestem stąd. Jak jest kontrola to najwyżej na alkohol. Jak ktoś pod..., a bez przerwy dzwonią i głupoty gadają, że pijany jeżdżę – mówił do reportera biorąc go za klienta.

W miejscowości, w której mieszka mężczyzna, panuje strach, nikt nie chce mówić przed kamerą na jego temat. – Boję się. On jest osobą chorą psychicznie. Były momenty, kiedy straszył, że nas podpali. W nocy zmasakrował siekierą całe auto. Najgorsze jest to, że jeździ bez prawa jazdy, pod wpływem alkoholu, narkotyków nieubezpieczonymi i niezarejestrowanymi autami – mówi jeden z sąsiadów.

Mężczyzna mieszka sam. – Jego matka musiała wyjechać do córki. Bała się z nim być pod jednym dachem. On wyjeżdża za granicę do opieki, zajmuje się starszymi ludźmi, bo perfekt włada językiem niemieckim. Przyjeżdżając kupuje auta. Czas, aby ktoś się tą sprawą zajął. On potrzebuje i wymaga leczenia – uważa sąsiad.

Pobiera zasiłek

Okazało się, że mężczyzna od kilku lat jest podopiecznym Ośrodka Pomocy Społecznej, co miesiąc pobiera kilkaset złotych zasiłku. – Ma ustaloną niepełnosprawność. Taka osoba, bez dochodu ma prawo do zasiłku stałego i taką pomoc otrzymuje od nas – przyznaje Wanda Mazur, kierownik OPS.

Pracownicy OPS nie mają dobrego zdania o mężczyźnie. – Pan pokazał nam się ze złej strony, jako osoba agresywna, nadużywająca alkoholu i nieobliczalna. Mówił do pracownika socjalnego, że w Niemczech nie trudno jest kupić broń – podkreśla Wanda Mazur.

W czasie realizacji reportażu docierały do nas informacje, że mężczyzna nadal jeździ samochodem i może być niebezpieczny. Po kilku dniach spotkaliśmy się z handlarzem po raz drugi i znów przyjechał do nas, jako kierowca, tym razem innym autem. Na pytanie, dlaczego nadal jeździ samochodem, szydzi: – Dlatego, że rowerem nie umiem.

„Póki nie jesteś skazany, jesteś niewinny”

Czy dozór policyjny był w tej sytuacji wystarczającym środkiem zapobiegawczym? O opinię w tej sprawie poprosiliśmy byłego prokuratora, a obecnie adwokata.

– Sprawa jest bulwersująca. Zachodzi uzasadnione podejrzenie, że rozjechał umyślnie, albo, że próbował zrobić krzywdę pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości. Uważam, że istnieją podstawy do zastosowania surowszych środków zapobiegawczych niż dozór policji. Należałoby się zastanowić nad tym, czy nie ma podstaw do zastosowania najsurowszego środka, czyli tymczasowego aresztowania. Zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia kolejnego czynu zabronionego, bo sprawca groził popełnieniem przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu. Miał wypowiadać groźby pozbawienia życia poszkodowanego, czy świadków tego zdarzenia – mówi Piotr Haładuda, radca prawny.

– Powiedziała mi jedna osoba, która zajmuje konkretną funkcję: „Póki nie jesteś skazany, jesteś niewinny”. I wszystko na ten temat – stwierdza mężczyzna.

W trakcie powstawania naszego materiału mężczyzna został zatrzymany i aresztowany na trzy miesiące. – Prokurator po dokonaniu analizy zebranego materiału dowodowego uznał, że konieczna jest zmiana przedstawionego zarzutu. Aktualnie za usiłowanie zabójstwa, które zarzuca się podejrzanemu, grozi mu nawet dożywotnie pozbawienie wolności – mówi Joanna Biranowska-Sochalska.

Źródło: X-news