30 sekund milczenia, czyli PiS reformuje Sąd Najwyższy

30 sekund milczenia, czyli PiS reformuje Sąd Najwyższy

Stanisław Piotrowicz
Stanisław PiotrowiczŹródło:Newspix.pl / GRZEGORZ KRZYZEWSKI/FOTONEWS

„A teraz znajdziemy ideę(...)
– Postęp, proszę pana.
– Ale jaki postęp?
– Postępowy. Do przodu.(...)
– A tył?
– Tył też do przodu.
– Ale wtedy przód będzie z tyłu?
– Zależy, jak patrzeć. Jak od tyłu do przodu, to wtedy przód będzie z przodu, choć do tyłu.
– To jakieś mętne.
– Ale postępowe, proszę pana”.

Czy to świat na opak z „Tanga” Sławomira Mrożka, czy może dialogi z Wiejskiej, w czasie forsowania kolejnych zmian w sądownictwie? Coraz trudniej odróżnić. Polityka zawsze była teatrem, sztuką z pogranicza absurdu, groteski, tragifarsy, a czasem greckiej tragedii z nieśmiertelnym chórem potakiwaczy w tle.

PiS wprowadza do niej twórczo także elementy pantomimy. Ile da się powiedzieć w 30 sekund (tyle przyznawał posłom komisji przewodniczący Stanisław Piotrowicz)? Niewiele, o czym najlepiej wiedzą reporterzy telewizyjni. Ale można na przykład zgłosić taką poprawkę jak poseł Jerzy Meysztowicz z : „Jesteśmy już krainie absurdu. Składam poprawkę do artykułu ósmego: namaszcza i przedstawia prezydentowi Rzeczypospolitej..." – poseł, choć nie przekracza czasu, swojej poprawki dotyczącej trybu powoływania sędziów dokończyć jednak nie może. – Absurdalnych poprawek nikt nie przyjmuje. Nie będziemy kompromitować sejmu nierozważnymi poprawkami! – ucina mu stanowczo przewodniczący Stanisław Piotrowicz.

Scena ma miejsce w środku nocy z czwartku na piątek. Kilka godzin później przegłosuje w trybie ekspresowym kolejne zmiany w sądownictwie, tym razem jako nowelizację ustawy o prokuraturze. Tak jak poprzednie ustawy sądowe, nowelizacja przepychana jest kolanem, w środku nocy, bez żadnej dyskusji, konsultacji. Poprawki do poprawek, z których nie wiadomo, co wynika i jakie zmiany będą one oznaczały w zupełnie innych ustawach, jak choćby w ustawie o komornikach. To wszystko nie ma jednak żadnego znaczenia, bo cel jest jasny i stricte polityczny: uporać się ostatecznie z sędziami Sądu Najwyższego, wymienić tych, którzy nie przeszli przez sito pytań posłanki . PiS postawił na swoim i uchwalił w piątek zmiany, które uniemożliwią sędziom możliwość blokowania KRS w wyborze nowych sędziów SN. A przede wszystkim, przyspieszą wybór nowego prezesa. Głównym argumentem jest dziś dla  nieznana wcześniej przeszłość sędziego Iwulskiego – który, jak ujawniły DGP i onet.pl, skazywał opozycjonistów w stanie wojennym i był szkolony w WSW. To argument ważny, ale jakby w innej dyskusji. To nie jest bowiem ustawa o dekomunizacji Sądu Najwyższego, a nowe przepisy dotyczą w takim stopniu Iwulskiego, który opozycjonistów skazywał, jak i sędziego Stanisława Zabłockiego, który ich w PRL bronił. Nie mówiąc już o tym, że ich główną twarzą jest PZPR-owski prokurator Piotrowicz. W teatrze absurdu dominuje poczucie, że właściwie nie wiadomo, o co chodzi. W polityce jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze o władzę.

Zaraz po głosowaniu, większość posłów popędziła na wakacje. Ich wyjście z budynku nie zajęło więcej niż 30 sekund.

Źródło: Wprost