Jak fiskus skazał na dożywocie

Jak fiskus skazał na dożywocie

Po południu przyszedł do mnie przedsiębiorca i powiedział, że fiskus uwziął się na niego. Zaciekawiony postanowiłem sprawdzić, co Google ma do wyświetlenia na ten temat. W naznaczonym polu wpisałem frazę: fiskus uwziął się. W czasie krótszym niż pół sekundy otrzymałem cztery tysiące czterysta wyników.

Dowiedziałem się mnóstwa rzeczy, a w tym, że fiskus uwziął się na karetki pogotowia, na sprzedanych do Hiszpanii piłkarzy i na Polaków pracujących za granicą. A nie przepuści nikomu, choćby pięć razy przegrał w sądzie. Banki są tajnym współpracownikiem, zaś jeden uwziął się na złotówkę. Ktoś uwziął się na Balcerowicza, a na kogoś uwziął się jakiś naczelnik z urzędu skarbowego. Rząd Tuska uwziął się na biednych ludzi, a Patryk Jaki uwziął się na Jerzego Owsiaka i Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Na palaczy uwziął się nie tylko fiskus, lecz także ubezpieczyciele. Dziecko leżało w łóżeczku. Świat jest pod lupą, a szef to zwykły cham. Poczta uznała go za zmarłego, wiec urząd skarbowy także. PIT- y wysyłamy w kosmos. Berlusconi oczyszczony z zarzutów, z tym że wycinka drzew pozostaje poza kontrolą, mobbing, koniec taryfy ulgowej. Arcybiskup wypowiedział się o zakazie handlu, gdy akurat ustawą z września wszedł w życie JPK. Dużo zamieszania.

Od siebie dodam, że na Saskiej Kępie, w ostatniej tutaj czynnej księgarni, kupiłem współczesne wydanie przedwojennego zeszytu autorstwa Słonimskiego i Tuwima pod tytułem „W oparach absurdu”. Zaraz przeczytałem, przez co teraz protoplasta AI (algorytm Google mam na myśli) wcale mnie nie zadziwił. Wręcz przeciwnie, zdroworozsądkowo stwierdzić mogę, że na tle ogółu fiskus niczym szczególnym nie wyróżnia się. Syndrom uwzięcia się, czyli mania prześladowcza, jest przeciętnym wyróżnikiem i algorytm różnie to kojarzy, nie tylko z fiskusem.

Z tym, że przedsiębiorca przyniósł ze sobą nie tylko żal, ale i dokumenty. Całkowicie autentyczne, to znaczy ze świeżymi pieczątkami, podpisami i nadrukowanym czarno-białym orłem w koronie. Z dokumentów wynikało, że fiskus dochodzi od niego kilkudziesięciu milionów złotych (kwota główna, oprocentowania nie liczę) za dług jego własnej spółki. Dokumenty zaświadczały, że wprawdzie spółka przedsiębiorcy z podatków rozliczyła się jak należy i bezbłędnie. Ale z VAT zniknął dostawca spółki zanim podatek rozliczył. Stąd wziął się dług. Końcowo fiskus wywiódł, że to przedsiębiorca osobiście odpowiada całym swoim doczesnym majątkiem za podatkowe długi dostawcy jego spółki.

Można powiedzieć nic specjalnego. Przecież fiskus dochodzi kilkudziesięciu milionów od wielu podatników. Na przykład od pewnego znanego producenta piwa, ze skutkiem takim, że po upublicznieniu informacji kurs akcji przejściowo spadł. Ale dla większości przedsiębiorców kilkadziesiąt milionów to nie kwestia oddziaływania na kurs. W grę wchodzi wyrok dożywotnio skazujący na ekonomiczną banicję, trwałe wykluczenie poza nawias społeczeństwa. Oczywiście fiskus ma instrumenty, które można nazwać prawem łaski, ale rzadko po nie sięga i zawsze według swobodnego uznania. A wszystko to dotyczy przedsiębiorcy, który działał zgodnie z prawem i w zaufaniu do prawa. Teraz jest przekonany, że byłoby lepiej, gdyby sam zniknął.

Ostatnie wpisy

  • Fiskus łowi ryby w mętnej wodzie10 gru 2018, 16:30Według oficjalnie urzędowego komunikatu spółka akcyjna PKN Orlen przekazała Krajowej Administracji Skarbowej mobilne laboratoria do badania jakości transportowanych paliw. W jakim trybie przekazanie nastąpiło, komunikat nie podaje. Szkoda, bo...
  • Z okazji jubileuszu kilka uwag o stanowieniu podatkowego prawa6 wrz 2018, 21:13W roku 1468 król Kazimierz Jagiellończyk zwołał sejm, który przeszedł do historii jako najstarszy w Polsce. Właśnie obchodzimy nieco przyćmioną świętowaniem odzyskania niepodległości 550 rocznicę tamtego wydarzenia. Z tej okazji warto coś napisać...