Joanna Senyszyn jeździ na wózku inwalidzkim. „Gdybym zderzyła się z pociągiem, miałabym mniejsze obrażenia”

Joanna Senyszyn jeździ na wózku inwalidzkim. „Gdybym zderzyła się z pociągiem, miałabym mniejsze obrażenia”

Joanna Senyszyn
Joanna Senyszyn Źródło: Newspix.pl / KONRAD KOCZYWAS/FOTONEWS
Joanna Senyszyn od początku roku porusza się na wózku inwalidzkim. W rozmowie z Magdaleną Rigamonti na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” wyjaśniła, co się stało. – Tak się połamałam, że pewnie gdybym się zderzyła z pociągiem, miałabym mniejsze obrażenia – przyznała.

– Okazuje się, że miasta są zupełnie nieprzygotowane dla osób z niepełnosprawnościami – powiedziała Joanna Senyszyn z , która od początku tego roku zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi. – Jest taki przesąd, że zdrowy nie siądzie na wózku, bo to źle wróży. A wydawałoby się, że żyjemy w XXI w. Ja nigdy wcześniej nie siadłam, bo nie miałam okazji. Teraz muszę – przyznała.

Senyszyn w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” opowiedziała o tym, co się stało. – Przewróciłam się na parkiecie. I tak się połamałam, że pewnie gdybym się zderzyła z pociągiem, miałabym mniejsze obrażenia – stwierdziła. – Kość łonowa, kość krzyżowa, miednica i udo. Wszystko za jednym zamachem. Operacja i dwa miesiące leżenia bez ruchu – wymieniła.

„Mówi się, że bomba dwa razy nie trafia w to samo miejsce”

Przedstawicielka SLD wspominała, że w maju, kiedy już całkiem dobrze sobie radziła, pojechała na turnus rehabilitacyjny. – 10 czerwca wróciłam, lekarze kategorycznie nakazali mi odrzucić kule. Pierwszego dnia się przewróciłam i złamałam udo tuż poniżej tamtego złamania. Mam wstawioną 30-centymetrową tytanową płytę scalającą kość. Mówi się, że bomba dwa razy nie trafia w to samo miejsce. A jednak trafia – dodała.

Czytaj też:
Żona Ryszarda Kalisza wchodzi do polityki. Startuje w wyborach

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna