Przypomnijmy, że na początku października portal Onet.pl opublikował na YouTube pełne 3,5-godzinne nagranie rozmowy Mateusza Morawieckiego, ówczesnego prezesa BZ WBK, Zbigniewa Jagiełły, ówczesnego szefa PKO BP, Krzysztofa Kiliana, ówczesnego prezesa PGE oraz Bogusławy Matuszewskiej, ówczesnej zastępczyni prezesa PGE. Na stronie internetowej serwisu znalazła się transkrypcja wyłącznie wybranych fragmentów, dotyczących m.in. oceny SKOK-ów, opinii na temat polityki kanclerz Angeli Merkel i nadchodzącego kryzysu migracyjnego, kryzysu gospodarczego i sektora bankowego. Fragmenty stenogramu tej rozmowy dwa lata temu ujawniły Radio Zet oraz Newsweek.
Powrót do tzw. afery taśmowej skłonił posłów Kukiz'15 do zgłoszenia pomysłu powołania komisji śledczej. Jej zadaniem byłoby sprawdzenie działań prokuratury, służb specjalnych, policji oraz członków Rady Ministrów w związku z ujawnionymi nagraniami polityków i przedsiębiorców.
Karczewski: Morawiecki nikomu pracy nie załatwiał
Zdaniem marszałka Senatu powoływanie kolejnej komisji jest niepotrzebne, szczególnie że dopiero zaczęła działać komisja ds. VAT. – Paweł Kukiz poszukuje tematów, które będą dla niego paliwem wyborczym. Jest natomiast potrzeba, by sprawa taśm została wyjaśniona przez organy śledcze. W interesie demokracji jest to, by politycy polscy nie byli ofiarami szantażu – stwierdził Karczewski.
Polityk PiS zaznaczył, że powinno się mówić o „taśmach PO”, a nie „taśmach Morawieckiego”. Jak wskazał, w momencie gdy powstawały nagrania, obecny premier był prezesem prywatnego banku, nie był politykiem ani członkiem Prawa i Sprawiedliwości. – Mateusz Morawiecki nikomu pracy nie załatwiał. Politycy PO i Nowoczesnej uczepili się tych taśm, bo sami mają dużo na sumieniu. Nie mają pomysłów, to przyczepiają się do premiera – ocenił Karczewski.
Czytaj też:
Szydło o „taśmie Morawieckiego”: To ewidentnie próba zmiany władzy w Polsce