Polityczne wykorzystywanie bez zezwolenia muzyki popularnych amerykańskich artystów od pewnego czasu spotyka się z głośnym sprzeciwem. Oczywiście najszerzej komentowane są sytuacje, gdy dotyczy to prezydenta kraju. Donald Trump nie uczy się jednak na błędach, przez co ciągle powraca na nagłówki w związku z kolejnymi podobnymi przypadkami. Tym razem tego polityka odcięła się Rihanna.
Wokalistka o wykorzystaniu swojego utworu „Don't stop the music” dowiedziała się od dziennikarza „Washington Post”, który napisał o tym na Twitterze. Philip Rucker komentował, że tłum bawi się do tej muzyki jak na meczu na stadionie, podczas gdy w stronę publiczności lecą darmowe koszulki z nadrukami popierającymi Trumpa. „Do czasu... ani ja, ani moi ludzie nie będziemy mieć nic wspólnego z tymi tragicznymi wiecami. Dzięki za czujność Philip” – odpisała Rihanna na Twitterze.
Warto przypomnieć, że nie jest to pierwszy przypadek, kiedy artysta wprost zabrania Donaldowi Trumpowi korzystania z jego muzyki. Wcześniej zrobili to m.in. Pharell Williams, Adele, Rolling Stones, Aerosmith oraz przedstawiciele Prince'a i Queen.
Czytaj też:
Pharell Williams grozi Trumpowi pozwem. „Happy” rozbrzmiewało na wiecu po strzelaninie w Pittsburghu