Największe afery z udziałem KNF-u

Największe afery z udziałem KNF-u

Powiedzmy sobie szczerze: afera „przychodzi Czarnecki do KNF-u” to żadna niespodzianka. To jedynie unaocznienie opinii publicznej prawdziwych relacji bankowców z Komisją Nadzoru Finansowego.

Tajemnicą poliszynela jest fakt, iż KNF od zawsze stał murem po stronie swoich „podopiecznych”. Czyli zamiast być surowym sędzią dla banków, dawał im pełną wolność, potem, ewentualnie zapewniał ochronę. Widzieliśmy to przykładzie choćby stosunku KNF-u do kredytów frankowych, czy opcji walutowych.

Nie mam pełnej wiedzy o popełnionych błędach, zaniechaniach, czy też niedomaganiach instytucji, która została powołana do nadzoru sektorem finansowym. Pozwolę sobie przypomnieć jedynie kilka faktów, które potwierdzają skrajną niekompetencję Komisji Nadzoru Finansowego, w tym działania tego podmiotu - zgodne z interesem lobby bankowego.

W dzisiejszym wpisie - trzy największe afery Komisji. Wszystkie dotyczą okresu, kiedy Przewodniczącym KNF- u był Pan Andrzej Jakubiak.

Afera nr 1. Sprawa SK Banku

Oto fragment publikacji z Pulsu Biznesu z dnia 25 listopada 2015 r.

(…) w ciekawym świetle stawia postawę KNF, który działania nadzorcze wobec SK Bank stosował już od 2013 roku (zgodnie z harmonogramem), w 2014 r. zrobił inspekcję kompleksową a w sierpniu 2015 r. miał już zarząd komisaryczny (bywający nawet na posiedzeniach KNF np. 22 września 2015 r.).

Taki to był „nadzór”, z SK Banku wciąż wypływały dziesiątki (a może setki) milionów złotych. Od sierpnia 2015 roku KNF przejął nadzór komisaryczny nad SK Bankiem. Co się wówczas wydarzyło? Aż trudno w to uwierzyć. Oto fragment innej publikacji Gazety Prawnej - z dnia 23 listopada 2015 r.

„Według resortu finansów SK Bank od lat podlegał nadzorowi KNF, która posiadała wszelkie uprawnienia do weryfikacji dokumentów dostarczonych przez bank zgodnie z obowiązującymi przepisami.

W sierpniu 2015 r. SK Bank uzyskał wsparcie finansowe w postaci kredytu w wysokości 500 mln zł, udzielonego przez Narodowy Bank Polski, który został częściowo poręczony przez Ministra Finansów”.

Czyli: Pan Przewodniczący Andrzej Jakubiak wystąpił – skutecznie – do NBP o kredyt „na ratunek” SK Banku w kwocie 500 mln zł do NBP, aby po trzech miesiącach ogłosić upadłość tego podmiotu. Aż dziw bierze, że w tej sprawie nie powołano jeszcze komisji śledczej. Ale kto by się przejmował państwową kasą - przecież to pieniądze niczyje.

Afera nr 2. Sprawa odwołania Ministra Konrada Raczkowskiego

Przypomnę tę sprawę. Wielkiej klasy fachowiec, prof. Konrad Raczkowski pełniąc funkcję Wiceministra Finansów bardzo podpadł (w marcu 2016 r.) bankowcom tymi słowy:

„Kilka banków jest „toksycznych” i one upadną jeszcze w tym roku. To małe banki, od razu uspokajam, i nie będzie to zaburzało polskiego systemu finansowego. Jednak oznacza to, że nadzór nie spełnił swojej roli i mieliśmy wydarzenia, jakie mieliśmy - mówię tu o bankach, które już upadły i wypłatach z BFG".

Wydawało by się, że skoro fachowiec takie słowa wypowiada, KNF powinna co najmniej tematem się zainteresować. Bo być może autor tej kwestii miał stosowne dowody, potwierdzające obawy, że taki scenariusz może nastąpić. Stało się inaczej, oto co groźnie zapowiedział Pan Andrzej Jakubiak po dymisji Prof. Raczkowskiego. Poniższa notatka PAP (cytowana m.in. na portalu Interia), dotycząca wypowiedzi przewodniczącego, nie może nie zadziwiać:

„Według szefa KNF, niepokojące jest, że z ust osób, które - w odczuciu społecznym - mają wiedzę na temat tego, co się dzieje w systemie, padają stwierdzenia podające w wątpliwość stabilność sektora bankowego w Polsce. - Nie mam na myśli tutaj tylko ostatniej wypowiedzi (odwołanego we wtorek wiceministra finansów Konrada Raczkowskiego).Takich wypowiedzi jest coraz więcej”.

Jakie wnioski można z tej wypowiedzi wysnuć? Otóż, okazuje się, że instytucja, której zadaniem jest nadzór nad bezpieczeństwem sektora finansowego, wzięła na siebie obowiązek zagłuszania wszelkiej krytyki działających w Polsce banków.

Afera nr 3. Nowa praca Pana Andrzeja Jakubiaka

Oto fragment publikacji z portalu Wyborcza.pl z dnia 26 stycznia 2017 roku:

„Andrzej Jakubiak, który niedawno zakończył szefowanie Komisji Nadzoru Finansowego, szybko odnalazł się w nowej rzeczywistości. Jak dowiedziała się "Wyborcza", od niedawna pracuje na etacie w... mBanku, którego działalność - tak jak i innych banków - KNF nadzoruje”

Pozostawię powyższe bez komentarza.

Moim zdaniem Pan Czarnecki swoją akcją, wspaniale przysłużył się polskiemu społeczeństwu. Pokazał nam bowiem, że takie działania, czyli targi o korzystne podejście KNF-u do banku umoczonego w różne przekręty, są we wzajemnych relacjach na porządku dziennym. Trudno wszak uznać eks-przewodniczącego Marka Chrzanowskiego za tak ciężkiego idiotę, iż był to jego własny pomysł na dorobienie sobie do państwowej posadki. Podobnych negocjacji w Komisji z pewnością było wiele, ale wcześniejsi rozmówcy okazali się nieco bardziej honorowymi ludźmi, niż Pan Czarnecki i nie nagrywali negocjacji.

No może przesadziłem: mówienie, w obecnych czasach, o honorze wśród przedstawicieli śmietanki finansjery, to tak jakby od nazistów oczekiwać przestrzegania praw człowieka.

Ostatnie wpisy