Zaledwie przed kilkoma dniami (23 listopada) Zbigniew Boniek w imieniu swoim i PZPN mówił o stanowczym sprzeciwie dla powoływaniem do reprezentacji zawodników, którzy nie grają regularnie i nie mogą znaleźć sobie miejsca we własnych klubach.
– Powiedziałem Jurkowi: na pewne rzeczy, które mogłeś robić jesienią, wiosną, my, jako właściciele drużyny, ci nie pozwolimy. Oczywiście ma pełną wolność selekcji, bo kadra narodowa to jest zbiór nie tylko najlepszych polskich piłkarzy w najlepszej formie, ale też pasujących do koncepcji. Nie może być jednak tak, że powołujemy tych, którzy w ogóle nie grają w piłkę. To profanacja reprezentacji – podkreślał Boniek.
– I żeby nikt nie myślał, że mam cokolwiek przeciw Błaszczykowskiemu. Lubię go i szanuję, więc muszę chronić i jego, i drużynę. Jeśli Kuba nie będzie grał, nie ma prawa przyjeżdżać na reprezentację. Zasady muszą być – dodawał.
Brzęczek odpowiada: Mam autonomię
Goszczący w magazynie „Gol” na antenie TVP Sport Jerzy Brzęczek uważa jednak, że słowa prezesa PZPN w żaden sposób nie ograniczają jego pola manewru. – Myślę, że mam pełną autonomię, jeśli chodzi o decyzyjność, sztab, drużynę, piłkarzy. Na pewno nikt nie jest w stanie ingerować w moje decyzje personalne. To nie znaczy, że z prezesem Bońkiem nie rozmawiam. Obaj chcemy mieć silną reprezentację – mówił.
– Mamy z prezesem różne zdania, inne spojrzenie. Prezes mówił, że będzie przedstawiał swoje sugestie, ale mam autonomię, co do decyzji. Naszym celem jest silna reprezentacja, silna piłka nożna – dodawał. – Nie chcę komentować tego, w jaki sposób to zostało powiedziane. Nikt nie będzie ingerować w moje decyzje personalne. Jeżeli po dyskusji ze sztabem dojdziemy do wniosku, że zawodnicy są potrzebni, to ich powołamy – mówił dalej. Podkreślał też, że z Portugalią udało się wywalczyć remis pomimo braku Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika.
Krytykowane powołania Brzęczka
Następca Adama Nawałki najwięcej słów krytyki usłyszał w związku z uparcie ponawianymi powołaniami dla zawodników, którzy nie grają w swoich klubach. Przykładem Jakub Błaszczykowski, który w obecnym sezonie zaliczył zaledwie 19 minut na boiskach Bundesligi i aż 260 w reprezentacji Polski. Wątpliwości piłkarskich ekspertów wzbudzał też kontrowersje wzbudzały Jan Bednarek, który w obecnym sezonie zagrał zaledwie w czterech meczach Southampton we wszystkich rozgrywkach. U Brzęczka z kolei mógł liczyć na pięć pełnych meczów i pół godziny w towarzyskim spotkaniu z Irlandią. Na początku jesieni pomimo braku gry w swoich klubach z orzełkiem na piersi grali też Arkadiusz Reca i Rafał Kurzawa.
Czytaj też:
Jerzy Brzęczek nie wytrzymał ciśnienia? Burza po słowach o wpisie Michała Pola